Translate

czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 14 + Wyjaśnienie

Jorge
Słyszę szmery. Coś sie dzieje. Chyba ktoś mnie szturcha. Ktoś mówi. Prawdopodobnie mnie podnoszą. Dlaczego? Co się dzieje? Dlaczego nie moge otworzyć oczu? Przecież walnąłem tego gościa, on mi oddał i....co? Nie pamiętam. Nie mogę nic powiedzieć, nie mogę ruszyć ręką, nogą, niczym. Co się dzieje? Pomocy!
Kładą mnie na coś. Podnoszą i do czegoś wkładają. Kostnica? Nie, wokół są ludzie. Jestem aż tak pijany? Mam halucynacje? O co chodzi? Słysze głośny trzask, jakby ktoś zamykał drzwi.
- Dobra jedziemy! Szybko bo sie nam wykrwawi!
Kto sie wykrwawi? Gdzie ja jestem? Gdzie ja jade? Gdzie jest Tini i reszta? Co sie ze mną dzieje? Wszystko mnie boli, nie moge nic zrobić.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - słysze słodki głos. Kto jest obok mnie?
Nagle ktoś mną rusza i wyciąga z tego pomieszczenia gdzie byłem. Jade na czymś. Czyżby nosze? Jade do szpitala? Ale co sie stało?
Tini
Widziałam jak karetka odjeżdża. Nie mogłam z nimi jechać bo nie jestem jego rodziną. Mam nadzieje, że nic mu sie nie stało.
- No i co mała? Twój kochaś pojechał - powiedział chłopak który bił się z Jorge.
- Zamknij się debilu, to ty go popchnąłeś na ten pręt! To twoja wina!  - krzyknęłam i dałam mu z liścia.
- Łooo! Mocny cios Tinka - powiedział Diego - A teraz chodźccie do hotelu, stamtąd zadzwonimy do szpitala.
Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę hotelu. Bałam się co się stało z Jorge. A jeżeli to coś poważnego? A jeżeli z tego nie wyjdzie? Nie! Nie moge tak myśleć! Wszystko będzie dobrze! Przecież da się z tego wyjść. On musi wyzdrowieć! Ale...on był nieprzytomny, nie ruszal sie,nie reagował na nic. I strasznie krwawił...Boże! To musi być coś poważnego! A my tak spokojnie idziemy do hotelu!
-Ruszcie się no! Przecież on leży nieprzytomny w szpitalu! Nie wiadomo co z nim jest! Ruszcie sie do cholery! - powiedziałam wyprzedzających ich.
Szłam, a nawet biegłam do hotelu jak najszybciej potrafiłam. Wpadłam do holu i ruszyłam do windy. Ledwo co weszłam, nacisnęłam guzik, a reszta dobiegła do mnie zdyszana.
- Jak ty sz..szybko biegasz - powiedział zdyszany Rugg.
Pojechaliśmy na góre i weszliśmy do pokoju chłopaków.
- Dobra, to ja zadzwonie do szpitala jako najlepszy, najdroższy i przepiękny przyjaciel Jorge - Rugg podszedł do telefonu w pokoju.
- Chyba najtańszy... - zachichotała Cande.
- Wy sobie żarty robicie, a on jest w szpitalu. Dzwoń!! - krzyknęłam na Rugga.
Zrobił smutną minę i wpisał numer. Przyłożył telefon do ucha. Wszyscy patrzyliśmy na niego w ciszy.
- Halo? Dzień dobry, czy jest może w waszym szpitalu Jorge Blanco? Nie, nie jestem fanem, nazywam się Ruggero Pasquarelli i jestem jego przyjacielem. Dzisiaj, przed chwilą zabrała go karetka. Czy wie pani co znim? Tak. Dobrze. Kiedy? Oczywiście. Dziękuje, do widzenia.
Rugg odłożył telefon i obrócił się w naszą stronę. Z jego miny nie dało się wyczytać co się stało. Stał i patrzył na nas.
- No mów!! Co tak stoisz! - krzyknęłam.
- Spokojnie Tini, nie denerwuj się. Przywieziono go do tego szpitala. Jeszcze nie wiadomo co z nim, jest na...na sali operacyjnej. Recepcjonistka powiedziała żebym przyszedł jutro do szpitala. Może będzie więcej coś wiadomo. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Dziewczyny, możecie zostać tutaj na noc jeżeli chcecie.
- Dzięki Rugg, ale mamy pokój niedaleko. Trafimy. - powiedziała Cande - Chodź Tini, nic już dzisiaj nie poradzimy. Jutro się dowiemy więcej.
Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Kiedy wyszlismy na korytarz pożegnałam się z Cande i weszłam do swojego pokoju. Siedziała w nim już Mechi.
- Cześć Tinita, jak tam u ciebie? Czemu masz smutną minę?
Opowiedziałam jej całą historie. Chyba ją troche sszokowała, bo siedziała z otwartą buzią.
- Tak mi przykro...ale on wyjdzie z tego, zobaczysz! Jutro tam pojedziemy i wszystkiego sie dowiemy! Ale jak to możliwe, że on sie o ten pręt uderzył? Czym uderzył?
- Głową i ramieniem. W okół było dużo krwi...nie chce opowiadać tego znowu. To za dużo emocji...ide się wykąpać i spać.
Wstałam i ruszyłam do łazienki. Gdy się umyłam, ogarnęłam troche ciuchy i położyłam się do łóżka. Jak ja mam tu zasnąć skoro on leży nieprzytomny w szpitalu? A może jeszcze na sali operacyjnej? A może on już się ocknął i wie co się stało? A może stracił pamięć i nie wie kim jest? A może coś ma z kręgosłupem? Tinka jak tak możesz myśleć! Ogarnij sie! Wszystko będzie z nim w porządku! Wyzdrowieje i za kilka dni będzie razem z nami tańczył na scenie. A najgorsze jest to,że to przeze mnie...on mnie chciał obronić. Był taki męski i cudowny za razem...ale to wszystko moja wina! Gdyby ten gościu się nie przyczepił do mnie to nic by się nie stało. Sama bym mogła go jakoś przepędzić. Dałabym mu z liścia, kopła w czułe miejsce i byłoby po sprawie. A tak to mój kochany Jorge ... znacz NASZ kochany Jorge leży w szpitalu. Musze jakoś zasnąć. Jest już po 02:00 a wstaje za 6 godzin. Dam rade, zasne.
*Rano*
Wstałam jak zombie. Miałam podkrążone oczy i prawie się czołgałam. Cudem doszłam do szafy i wybrałam ciuchy. Usiadłam przy toaletce i ogarnęłam troche twarz, żebym nie straszyła za bardzo na ulicy. Mechi była gotowa już od paru minut i czekała na mnie. Wyszłyśmy z pokoju i zobaczyliśmy, że wszyscy czekają. Ruszyliśmy w stronę windy, a potem do samochodów. Do szpitala dojechaliśmy pare minut później. Na szczęście fanów nigdzie nie było. Weszliśmy spokojnym krokiem do szpitala i skierowaliśmy się do recepcji.
- Dzień dobry, nazywam sie Ruggero Pasquarelli. Dzowniłem tutaj wczoraj w sprawie pacjenta Jorge Blanco. Czy wiadomo już co z nim?
- Prosze usiąść w poczekalni, zaraz do Państwa przyjdę.
Młoda pielęgniarka skierowała się w stronę drzwi z napisem "Oddział specjalny". Dlaczego "Specjalny"? Jest aż tak źle? Nie możliwe. Zaraz się wszystkiego dowiemy.
Usiedliśmy na kolorowych krzesełkach i czekaliśmy aż ktoś do nas podejdzie. Ta poczekalnia nie była w cale taka ponura. Kolorwe krzesła, tablice korkowe z różnymi rysunkami i napisami jak poprawnie wykonać pierwszą pomoc. Wszystko pasowało do siebie. No...oprócz moich ubrań. Byłam tak zaspana i nieprzytomna, że nie wiedziałam co ubieram. Z resztą nie tylko ja. Cande, która zawsze ma wszystko dobrane,również była ubrana w pierwsze lepsze ciuchy. Nie żebym ją obrażała czy coś, ale kto w takim momencie będzie zwracał uwagę na ubiór? Wydaje mi się, że nikt.
Nie wiem jak długo tam siedzieliśmy, ale ja już prawie zasypiałam. Oparłam głowę o ramię Facu i zamknęłam oczy. Wyobrażałam sobie jak to było wspaniale kiedy Jorge był obok mnie. Kiedy zatrzasnęliśmy się w windzie, jak wyskoczyła na niego wiewiórka, kiedy świetnie bawiliśmy się na planie. I to wszystko miałoby się skończyć? Nie! On wyzdrowieje! Wszystko bedzie dobrze!
- Ekhem - usłyszałam nagle. Otworzyłam oczy. Wszyscy zasnęli. Jak widać nie poszli wcześnie spać.
Osobą która chrząknęła była pielęgniarka. Ta sama z którą rozmawialiśmy niedawno.
- Czy już coś wiadomo? -spytałam.
- Tak. Jest już po operacji, jego stan jest stabilny,ale ciężki. Może wejść do niego jedna osoba.
- To może ja wejde. Reszta niech sobie pośpi jeszcze chwile - powiedziałam i ruszyłam na pielęgniarką która mnie poprowadziła  do sali w której leży Jorge.
"Jego stan jest stabilny, ale ciężki. " te słowa ciągle brzmiały mi w głowie. Jest stabilny czyli wszystko ok, ale jest ciężki czyli...czyli właściwie co? Już nic nie rozumiem.
- Oto ta sala. Ale niech Pani będzie tam krótko. Jedynie 5 minut. - zwróciła się do mnie pielęgniarka.
Chwyciłam za klamke. Wejść? Czy nie? Czego ja sie boje? Zobaczyć go w takim stanie? Sama nie wiem.
Weszłam. Jorge leżał nieprzytomny i przypięty do kilkunastu rurek na białym łóżku. Podeszłam bliżej. Miał bladą twarz,a usta sine. Nie było nigdzie krwi. Co chwile jakies urządzenie piszczało co oznaczało, że wszystko jest w porządku. Chyba. Wzięłam białe krzesełko i usiadłam obok niego. Jorge był taki bezbronny teraz. Nic nie mógł zrobić. Nie mógł mnie przytulić, dotknąć, pocałować ani nic. To jest okropne!
Chwyciłam go za dłoń. Była lodowata. To niepodobne do niego. Jorge ma zawsze ciepłe i silne dłonie, którymi ogrzewa moje zmarznięte palce. Teraz tego nie zrobi. Dlaczego tak się stało?! Dlaczego?!
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie mogłam tego już powstrzymać. Mój kochany Jorge leży bez życia tutaj!
- Jorge wracaj...błagam cie wracaj...- mówiłam przez łzy, wziąż trzymając jego rękę - Nigdy cię nie zostawie. Nigdy!
Położyłam głowe na jego ręcę. To nic nie da. On mnie nie słyszy.
Nagle coś zaczęło szybciej piszczeć. Co się dzieje? Dlaczego to tak głośno i szybko piszczy?
Do sali wbiegli lekarze.
- Proszę stąd wyjść - powiedział do mnie jakiś wysoki i masywny mężczyzna w białym ubraniu - Proszę natychmiast wyjść!
- Ale co się dzieje?!
- Nie czas na pytania - zwrócił się do mnie i wypchnął za drzwi.
Co się dzieje? Dlaczego oni tak biegają koło niego? Coś przypinają i odpinają. Jorge!!!
- -- - - - - - - - - - - - - - - -  - - - -  - - - - - 
I oto jest! Wiem że bardzo długo nie było rozdziału, wybaczcie mi to.
Ci co byli na asku może już wiedzą czemu nie pisałam, ale tutaj to również napisze.
Jak wiecie pojechałam nad morze i myślałam, że tam napisze coś dla was. Niestety byłam w błędzie. Wifi meega muliło i ledwo co działalo na messengera i aska. Nawet nie wiem czy dałabym rade coś napisać bo te upały po prostu zabijały jakiekolwiek chęci do wstania z łóżka.
Mam nadzieje, że mi wybaczycie tak długą nieobecność i że ktoś tu w ogóle został.
Dziękuje bardzo tym którzy dotrwali do tego momentu i jeszcze nie odechciało wam się czytania tych wypocin :D ❤
Czekam na wsze komentarze, co sądzicie o rozdziale i zapraszam na aska, gdzie odpowiem wam na każde pytanie jakie macie :3
Ask : http://ask.fm/jortiniplforever
Gdyby link nie działał to nazwa : jortiniplforever
Komentujesz = Motywujesz

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 13

Tini
- Nanana na na nanaaa - chodziłam po pokoju nucąc piosenke którą usłyszałam w radiu. Sprzątałam właśnie bałagan który narobiłam w ciągu tych kilku dni w Hiszpanii. Dzisiaj mamy ostatni wolny dzień a jutro z samego rana wylatujemy do Włoch. Trzeba podszkolić język, ale to później. Na dziś wieczór chłopcy zaplanowali iść na jakąś dyskoteke. Oczywiście my ,dziewczyny idziemy z nimi. Jak to powiedział Rugg : będziemy dęsić na parkiecie. Ciekawe czy dzisiaj dużo wypiją. Ostatnim razem Jorge i Rugg wylądowali w krzakach niedaleko klubu i tulili się do siebie, mówiąc sobie komplementy. Na dodatek Jorge miał na głowie pończoche, a Rugg związał grzywkę w warkoczyka. I to są idole dzieci i nastolatek....ehh. Jestem ciekawa jaki numer teraz wywiną. Ale nie myślcie sobie, że są pijakami czy coś, nie, nie, spokojnie. To się dzieje raz na pół roku.
Do wyjścia zostały 3 godziny. Kiedy uporządkowałam wszystko, wzięłam telefon i przejrzałam twittera. Miałam ogromny spam zdjęciami i filmikami z koncertów. To miłe, że fani wysyłają tyle rzeczy. Szkoda, że nie moge odpisać każdemu. Zajęłoby mi to chyba z miesiąc.
- Hej Tinka! Co ubierasz do klubu? - wpadła do mnie Cande.
- Jeszcze nie wiem, zapewne shorty i jakąś zwykłą bluzkę.
- Cooo? Tylko tyle? Trzeba się jakoś odstawić! Szczególnie dla Jorge - szturchnęła mnie łokciem.
- Nie prawda! Ja i Jorge to...to nic! On jest ze Stephie. Z resztą wiesz!
- Mi tu oczu nie zamydlisz. Myślisz, że nie widziałam tych spojrzeń na koncertach? Nie da się zagrać,aż tak dobrze miłości. Chyba, że się ją czuje. A ty ewidentnie ten tego z Jorge. Więc dzisiaj się odstawisz i go olśnisz! Ja ci w tym pomoge.
- Oj Cande,Cande. Z tobą nie da się kłócić - przytuliłam ją.
- A co ubiera Mechi? Gdzie ona jest w ogóle?
- Nie wiem,wyszła gdzieś po południu. Nie powiedziała gdzie. Ale wiem jedno. Musimy pilnować chłopaków, żeby znowu nie wylądowali w krzakach lub pod stołem.
- Ooo tak! Hahaha musimy! Dobra ja spadam po moje ciuchy i zaraz do ciebie przychodze. Wyciągnij najlepsze ciuchy jakie masz! - powiedziała Cande wychodząc z pokoju.
Skoro ona widziała to co się dzieje między mną, a Jorge to znaczy, że inni też mogli widzieć. Nie, to nie może być prawda. To widziała tylko Cande. Nikt więcej. Tak musi zostać.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Zaczęłam wyciągać ciuchy, które najbardziej mi się spodobały. Przed chwilą wkładałam je do tej półki, myśląc, że zostaną tam do jutra rana. A jednak się myliłam.
- Już jestem! Przyniosłam kilka moich ciuchów - Cande rzuciła sterte ubrań na łóżko Mechi - Zaraz wybierzemy ci coś extra.
- A ty?
- Co ja? Ja już wiem co ubiore. Pokaże ci jak skończymy z tobą. No dalej, pokazuj co tam masz.
Wskazałam na ubrania leżące przede mną. Cande podeszła i zaczęła w nich grzebać.
- Hmmm...to nie bo jest dziwne, to jakieś postrzępione, to staroświeckie, zeszły sezon, za bardzo sexi, ooł ... tym czymś to możesz myć podłogę, albo kosze na śmieci, wyrzuć to proszę. To jest spoko, ale nie do klubu. TAK! Ta jest extra! Przydałyby się tylko jakieś spodenki.
Podeszła do swojej sterty ubrań i zaczęła wyrzucać niektóre ciuchy na podłogę. Wreszcie znalazła to czego szukała.
- Masz i ubieraj do tej bluzki - podała mi ubrania.
Posłusznie wzięłam i poszłam do łazienki się przebrać. Ubierałam krótkie czarne spodenki z ćwiekami na kieszeniach, a do tego miałam żółta bluzkę, w której było widać pół pleców. Powiem wam, że wyglądałam całkiem całkiem. Wyszłam z łazienki i pokazałam się Cande.
- Genialnie wyglądasz! Teraz tylko buty...hmm... - chodziła po pokoju szukając odpowiednich butów.
- Ubiore te na platformie. Są mega wygodnie i będą pasować. Jeszcze tylko makijaż i będę gotowa! Teraz ty pokaż jak wyglądasz! Idź się przebrać.
Cande wzięła swoje ciuchy i poszła do łazienki. Ja w tym czasie zrobiłam sobie delikatny makijarz i rozpuściłam włosy. Myślałam nad wyprostowaniem ich ale chyba jednak zostawie lekkie fale. Pasują do tego look'u. W tym momencie Cande wyszła z łazienki. Była ubrana w spódnice która była chyba z 10 cm ponad kolana, do tego bluzka z krótkim rękawem,a z tyłu wycięty napis "Smile". Buty miała na platformnie, tak jak ja. Wyglądała genialnie.
- O matko! Wyglądasz cudownie! Będziesz kusić facetów - powiedziałam podchodząc do niej.
- Bardzo dziękuje. Wole kusić jednego chłopaka - puściła mi oczko.
Oczywiście chodziło jej o Ruggero. Szczerze mówiąc to ja też chciałam zwrócić czyjąś uwagę. I mam nadzieję,że mi się to uda. Musze korzystać dopóki nie ma Stephie. Ona jest do wszystkiego zdolna.
Ale nie mogę się nią teraz zamartwiać. Musze być w dobrym humorze. Spojrzałam na zegarek. 19:50!  Jesteśmy umówieni na 20:00 w klubie. Zaraz się spóźnimy.
- Cande szybko! Mamy 10 minut.
Dziewczyna szybko się pomalowała i wybiegła z pokoju. Ja wzięłam torebke i wsadziłam do niej portfel, chusteczki i telefon. Wzięłam klucze, zamknęłam pokój i po 2 minutach jechałyśmy z Cande windą.
Jorge
Siedzimy z chłopakami w barze już od 10 minut i czekamy na dziewczyny. Jak zwykle się spóźniają. Ale wybaczamy im to, przecież muszą sie pomalować, ubrać i coś tam jeszcze czego nie rozumiem. Zamówiliśmy sobie po drinku i niestety już po 2 trunkach Facu odleciał. Tak, tylko po dwóch.
- Ej stary patrz, jednorożec tańczy na róże - zawował Facu, szturchając mnie łokciem.
- To nie jednorożec, tylko jakaś kobieta. A to kolorowe to światła - wskazałem na lapmy na suficie.
- Ale czaaaaaad. Czyli tak sie zamienia w jednorożce! Też chce! - Facu wstał z krzesła i podszedł do wolnej rury do tańczenia. Chwycił się jej rękami i zaczął tańczyć do muzyki, ruszając przy tym swoim......swoją pupą.
- Ej chłopaki weźmy go samtąd zanim kompletnie się zbłaźni - zwróciłem się do Ruggero, Diego i Samu.
Podeszliśmy do naszego pana na rurze, żeby go stamtąd wziąć lecz on nadal trzymał się rury.
- Jestem jednoroooożcem!! Będę rzygał tęczą! Mam kolorową grzywe! Jestem z My Little Pony!!!
-Tak, tak, to teraz chodź do swojego kolorowego domku na wzgórzu - pociągnąłem go za ręke, żeby póścił rure.
- Tego koło rzeczki? I drzewa z piernika? - spytał Facu.
- Tak, tak,właśne tam - wzięliśmy go z chłopakami za ręce i wyprowadziliśmy z klubu.
- Jak tu pięknie! Ile wiszących światełek na patykach. Gdzie mój domek? - mówił Facu gdy prowadziliśmy go do pokoju.
Nawet nie wiecie jak trudno uciągnąć go do domu. Szczególnie jak samemu jest sie po 3 drinkach. Nie żeby Facu był ciężki czy coś, ale strasznie się szarpał. Mam nadzieje, że dziewczyny nas nie zobaczą bo znowu będzie, że  kogoś upiliśmy. Chyba w złą godzine to pomyślałem. Właśnie zza rogu wyłoniła się Tini i Cande. Ale ona cudownie wyglądała. Po prostu oszałamiająco.
Póściłem Facu, podszedłem do Tini i przytuliłem ją.
- Cześć kochana. Tak dawno się nie widzieliśmy. Wyglądasz przepięknie. A twoje włosy tak świeżo pachną.
Matko co ja gadam. Ze mną jest chyba coraz gorzej. A może to te drinki?
- Wybacz nam to,ale Facu troche za dużo wypił i niesiemy go do pokoju. Ale nie martw się malutka, zaraz do ciebie wrócę i będziemy mogli potańczy na parkiecie - zacząłem tańczyć wokół niej jakby odprawiał jakiś rytułał. Matko nie, dość musze przestać się błaźnić. Co ja wyprawiam? Ona mnie znienawidzi. Jak to możliwe, że myśle normalnie, a robie głupie rzeczy? Jestem jakiś porąbany.
- Ciebie też trzeba Jorge zaprowadzić do pokoju. Ty więcej nie pijesz! - Tini wzięła mnie za rękę i pociągnęła w strone domu.
- A mój domek?! A jednorożce? Ja chce piernika! - krzyknął Facu.
- Czekaj, czekaj musimy wziąć naszego kolege - zatrzmałem Tini.
- Eee....a no tak. Chodźmy po niego.
Martina zawróciła i szła w strone naszej grupki gdy nagle ktoś ją zaczepił. Był to raczej młody chłopak, miał założony kaptur na głowe i oczywiście dresy.
- Cześć maleńka. Zabłądziłaś? Moge ci pomóc znaleźć droge do domu - powiedział zbliżając się do niej.
- Nie dzięki, wiem gdzie jestem - odepchnęła go i chciała przejść lecz on zagrodził jej droge.
- Spokojnie  aniołku, nic ci nie zrobie. Chce tylko sprawdzić czy jesteś dobrą dziewczynką - złapał ją w pasie i za nadgarstek.
O nie, tego już za wiele. Do mojej dziewczyny się będzie przystawiał?! Do mojej? A niech spróbuje.
Zdenerwowany podszedłem i odepchnąłem go od Tini.
- Głuchy jesteś? Chyba wyraźnie powiedziała, że nie chce - powiedziałem odciągając go.
- A ty co? Jej kochaś? Hahah.
- Może, a co? Jakiś problem?
- Tak, mam problem. Z tobą! Bo się wtrącasz nieproszony. Mógłbyś nas zostawić samych? Mamy coś do obgadania z lalą.
- Nie mógłbym. I nie mów na nią lala! - popchnąłem go.
- Chcesz się bić? No dawaj! Zobaczymy, czy obronisz swoją panienke.
Chłopak podszedł bliżej mnie, a ja go walnąłem w twarz. Poczułem, że ja też dostałem cios. Więcej nie pamiętam. Upadłem? Zemdlałem? Umarłem? Gdzie ja jestem?
- - - - - - -  - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
PRZECZYTAJCIE!
* Już jest! Przepraszam,że tak długo musieliście czekać i że jest krótki, ale niestety nie miałam weny. Wiem, że rozdziały powinny się pojawiać w określonych dniach lecz nie zawsze jest czas i wena. W jednym dniu ma się tysiąc pomysłów na rozdział, ale nie ma się czasu, a w drugim dniu nie ma weny. Więc mam nadzieje, że mi to wybaczycie. Mam również nadzieje,że rozdział wam się spodobał :>
Jutro wyjeżdżam nad morze i niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejny post. Jeżeli będzie tam internet, to nie ma problemu, rozdział w którś dzień napisze. Lecz jeżeli niestety nie będzie tam internetu to nie będzie rozdziału przez 2 tygodnie :( . Niestety mój internet w telefonie jest za słaby na bloggera (a na snapa i messengera nie - logika). Więc jeżeli chcecie rozdział to trzymajcie kciuki żeby było tam wifi :D
* Jeśli chcecie być na bierząco to zapraszam na aska : http://ask.fm/jortiniplforever
Nazwa : jortiniplforever
Tam będę odpowiadać na wasze pytania, gdzie jestem, co robie itd, jeżeli w ogóle będziecie zadawać pytania, bo z tym jest cienko :/
I prosze o pytania na asku! :*  Możecie pytać o dosłownie wszystko! Więc jeśli macie pytania to zadawajcie na asku :*

ODPOWIEDZCIE CO SĄDZICIE!!! :>

10 komentarzy = kolejny rozdział ❤
Komentujesz = Motywujesz

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 12

Tini
-Te amo - powiedział Jorge.
Zaczął się przybliżać. Położyłam ręcę na jego ramionach i czekałam aż zacznie grać melodia. Dziliły nas milimetry.
- Dobra STOP!  Koniec próby, widać, że wszystko umiecie bardzo dobrze. Do koncertu pozostało ponad 2 godziny więc macie godzine na zjedzecie czegoś i macie tu być o 17:30 ! Okey? No to zmykać! - powiedział reżyser.
Wspaniały moment wybrał, naprawdę genialny. Nie mógł tego powiedzieć za 5 minut?
Odsunęliśmy się od siebie.
- Ee...to ja pójde już - powiedziałam skrępowana i ruszyłam w strone mojego pokoju.
- Zaczekaj! Tylko tyle mi powiesz? Po tym wszystkim? - zatrzymał mnie Jorge.
- Po tym wszystkim? - spytałam.
- A to się działo w Buenos Aires? W windzie? Gdy śpiewaliśmy 'Podemos' i teraz? To nic? - podszedł do mnie i złapał za ręcę - Popatrz mi w oczy. Tini, popatrz.
Powoli podnosiłam głowe. Jorge złapł mnie lekko za podbródek i podniósł do góry głowe.
- To dla ciebie nic? - spytał patrząc mi prosto w oczy. Jego wzrok był powalający, nie mogłam nic powiedzieć, zapierał mi dech w piersiach.
- Ja...ja...to znaczy. Wiesz co ja czuje i wiesz, że bym chciała,ale jest Stephie i...
- Nie myśl o niej. Tutaj jej nie ma, jesteśmy sami. Zapomnij na ten czas o niej proszę.
- Ale to nie będzie łatwe. Przecież to twoja dziewczyna. Nie da się tak łatwo zapomnieć.
- To ja ci pomoge - złapał mnie w talii i pocałował. O jejku jak on cudownie całuje, uwierzcie mi. Położyłam ręcę na jego ramionach i odwzajemniłam pocałunek. Postaram się zapomnieć o Stephie. Jeżeli będę miała takiego pomocnika to na pewno. Jorge nie przestając mnie całować przysunął mnie bliżej tak, że byliśmy do siebie praktycznie przyklejeni.
- Taki sposób pomagania mi się podoba - powiedziałam gdy przestaliśmy się całować.
- To dobrze - póścił do mnie oczko - idziemy coś zjeść?
- Jasne - Jorge objął mnie w talii i poszliśmy do restauracji niedaleko naszego hotelu. Spędziliśmy tam wspaniały czas, wspominając śmieszne sytuacje z fanami, sceny z planu i wiele różnych rzeczy.
- O jacie, zapomniałem zegarka z pokoju. Pójdę szybko po niego i zaraz wrócę okey? Poczekaj tu na mnie - pocałował mnie w czoło i wyszedł. A ja czekałam na niego sama przy stoliku.
Jorge
Szedłem szybko do pokoju, żeby zdążyć wrócić do Tini. Pojechałem windom i gdy chciałem włożyć klucz do zamka okazało się, że drzwi są otwarte. Ciekawe kto tam jest. Diego? Chwyciłem klamke i wszedłem.
- No dalej Rugg! Ciągnij za to! Nie! Nie! Popchnij tam! - usłyszałem głos Diego. Co oni robią?
Wszedłem do łazienki bo stamtąd słyszałem głosy.
- Ee...chłopaki co wy robicie? - spytałem otwierając drzwi. Moim oczom ukazał się Ruggero owinięty ręcznikiem oraz Diego cały mokry od wody. Oboje trzymali prysznic.
- Ooo cześć Jorge! - powiedział Rugg - bo wiesz...zaraz ci to wyjaśnie.
Póścił rączke od prysznica i podszedł do mnie. Diego nie mogąc utrzymać tego sprzętu wywrócił się na podłogę robiąc wielki huk.
- No bo wiesz - zaczął Rugg - chciałem się odświerzyć przed koncertem,ale zapomniałem klucza. Nie chciało mi się biec do Facu, więc pomyślałem,że może Cande mi pozwoli się umyć w ich łazience, ale ona wyrzuciła mnie ze swojego pokoju mówiąc, że to ich łazienka i że mam spadać. Więc postanowiłem, że przyjdę do was. Był tutaj tylko Diego i on mi pozwolił, dlatego właśnie tu jestem - uśmiechnął się pokazując zęby.
- Okeeey...ale dlaczego cały ten prysznic jest rozwalony, jedna szyba rozbita,a Diego leży na ziemi z rączką od prysznica w ręku? Nic nie rozumiem.
- No bo kiedy się myłem, eee wziąłem do ręki rącze od prysznica i ...
- I zaczął śpiewać - dokończył Diego - Ale nie jakąś fajną nutę tylko Disco Polo! Rozumiesz?! Myślałem, że tego nie wytrzymam.
- Bez przesady! Nie było tak źle - usprawiedliwił się Rugg - a wracając do sprawy, to wziąłem tą rączke i nagle wszystko runęło! Cały ten prysznic wypadł ze ściany! No i chciałem to naprawić, ale nie wyszło i wtedy wszedł Diego żeby mi pomóc.
- Wypadł ze ściany? Brawo Rugg brawo! Hahaha - zacząłem bić mu brawo - Nie dagie rady sami tego naprawić. Trzeba powiedzieć to w recepcji zanim zamiast pokoju będzie tu basen.
- Nie! Nie! Będzie na mnie! Lepie powiedzmy, że tak już było.
- Tak już było? To gdzie ja się wczoraj myłem? W umywalce? W toalecie? Ide zadzwonić do recepcji - podszedłem do telefonu i wykręciłem numer.
- Rugg nie stój tak debilu! Może mi pomożesz? To jest ciężkie! - krzyknął Diego.
- Halo? Dzień dobry. Czy mogłaby pani  zadzwonić po hydraulika? Dlaczego? Eeem...prysznic się....zniszczył. Wypadł ze ściany. Nie wiem jak to możliwe proszę pani, mnie w tym czasie tutaj nie było. Tak. Dobrze. Dowidzenia. - odłożyłem słuchawkę.
- I co?! Przyjadą? - spytał Rugg.
- Tak, już jedzie po was policja.
Oboje zrobili wielkie oczy z przerażenia.
- Hahaha spokojnie. Zaraz tu przyjdzie recepcja i zobaczy jak to wszystko wygląda. Dobra, ja biore zegarek i ide do restauracji. Cześć!
- Do restauracji? Uuu z kim to? Tini? Może obsypiesz się brokatem? - spytał Diego z uśmiechem na ustach.
- Tini to nie twoja kuzynka której podoba się wszystko co się świeci - pokazałem mu język i wyszedłem. Zjechałem windą na dół i poszedłem do Tini. Na szczęście jeszcze tam była.
- Przepraszam, że tak długo ale jest mała awaria u mnie w pokoju - powiedziałem siadając naprzeciwko Tini.
- Mała awaria? Co się stało?
- Ruggero rozwalił nam prysznic.
- Co?! Hahahaha jak?
Opowiedziałem jej cała historie. Śmiała się cały czas. Ma piękny uśmiech. 
- Idziemy? Za chwile mamy być na scenie - spytałem.
- Jasne.
Zapłaciłem i poszliśmy w strone stadionu. Po drodze oczywiście złapali nas niektórzy fani, ale nie było ich za dużo. Zapewne niektórzy już siedzą na swoich miejscach na arenie. Nie mogę się doczekać, żeby ich zobaczyć!
Na miejsce doszliśmy po 30 minutach i byliśmy troche spóźnieni. Od razu poszliśmy do swoich pokoi żeby się przebrać.
- Dlaczego się spóźniliście? - spytał reżser.
-Fani nas złapali na ulicy. Śpieszyliśmy się.
- Okey, dobra zaraz zaczyna sie koncert! Wszysc gotowi? Macie mikrofony? Makijaż? Stroje? Tak? Okey. Dajcie czadu i powodzenia!
Usłyszeliśmy piski fanów. Troche się stresuje ale to normalne gdy się jest w nowym kraju i gra pierwszy koncert od kilku miesięcy. Popatrzyłem na Tini. Stresowała się.
- Wszystko będzie dobrze. Dasz rade, będzie wspaniale jak zwykle! A teraz leć już na góre! - przytuliłem ją mocno.
- Dziękuje - dała mi buziaka w policzek i pobiegła na swoje miejsce. Nikt nie widział tej sceny. Na szczęście.
Zrobiło się ciemno na scenie, a fani zaczęli jeszcze bardziej piszczeć. Usłyszałem pierwsze dźwięki muzyki. Światła się zapaliły, Tini zaczęła śpiewać. Wbiegliśmy wszyscy na scene. Niech zacznie się show!
- - - - - - - - - - - - -  - - - - - - - - - - - - - - - -
Przepraszam was za tak beznadziejny rozdział :( Nie miałam weny, a chciałam coś dla was napisać. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie <3 Dzisiaj rozdziału miało nie być, ale jednak wstawiłam i mam nadzieję, że to nie był błąd :D
9 komentarzy = Kolejny rozdział
Jak zawsze zapraszam was na aska bo tam jest mega cicho, a wszystkie pytania jakie macie zadawajcie tam z chęcią poodpowiadam :*
Ask : http://ask.fm/jortiniplforever
Nazwa : jortiniplforever
Piszcie co chcielibyście zobaczyć w kolejnym rozdziale, może kogoś pomysł wykorzystam :*
Komentujesz =Motywujesz

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 11

Jorge
Poczekałem aż Tini wejdzie do pokoju i poszedłem do siebie.
- Ooo idzie nasz obrońca lew. Jak tam twoja lwica? - powiedział Diego gdy wszedłem do pokoju.
- O czym ty mówisz?
- No słyszałem, jak siedzieliście zamknięci w windzie i Tini panikowała, a ty szlachetny Jorge jej pomogłeś. Niczym Leon. Gratuluje brachu! Idzie ci coraz lepiej! Może wreszcie ci się uda ją poderwać.
- Bardzo śmieszne wiesz? Zobaczymy jak będzie z tobą i Clarą - ściągnąłem bluze i rzuciłem na łóżko - Ej stary weź posprzątaj tą podłoge. Wszędzie walają się twoje skarpetki i bokserki. Uuu Diego, nie wiedziałem, że lubisz jednorożce - podniosłem jego bokserki z jednorożcami - A gdzie jest twój róg?
- Jorge błagam cię, zostaw moje bokserki okey?
- Dobra, dobra, jednorożcu - pokazałem mu język. Wziąłem z krzesła ręcznik i podszedłem do szafy żeby wziąć pidżame.
- Nie! Nie otwieraj tej szafy! - krzyknął Diego.
- Dlaczego? Przecież tam są moje ciuchy. Chce wziąć tylko pidżame - otworzyłem szafe i nagle coś na mnie spadło. Tym czymś okazał się...JEDNOROŻEC?! Co tu robi strój jednorożca?
- Eee...Diego..czy mógłbyś mi powiedzieć co w mojej szafie robi strój jednorożca?
- Hehe...no bo wiesz...ja...ee...ten...no...tego i wtedy ten.....no...ee...
- Taa rozumiem. Bardzo chciałeś zostać jednorożcem ale nie mogłeś nic zrobić i kupiłeś strój? Ale wiesz że Clary z nami nie ma? A nie sądze, żeby ten róg zmieścił ci się do walizki.
- Dlaczego sądzisz, że to dla Clary, a może....eee...a może to tutaj ktoś zostawił?
- Ktoś zostawił jednorożca z kartką w różyczki i napisem : "Dla najukochańszej Clary. Twój słodki Diego." ? Serio? A to niby ja jestem ten od 'romansów' . Hahaha. Dobra, to gdzie są moje ciuchy?
- W szafce obok.
Upchnąłem jednorożca do szafy (co nie było łatwe, bo ten róg nie chciał się tam zmieścić i cały czas dźgał mnie w...oko) i podszedłem do szafy obok. Wyjąłem pidżame i poszedłem do łazienki. Powiesiłem ręcznik na wieszaku, ciuchy odłożyłem na bok i poszedłem się myć. Wziąłem do ręki żel pod prysznic, nacisnąłem i.... dostałem brokatem w twarz.
- DIEGOOOO!! - krzyknąłem i wyszedłem spod prysznica, okrywając się ręcznikiem - Co to jest?! Kolejny prezent? Ale ty razem dla mnie? Żebyś nie był sam świecącym się koniem?!
- A no tak...zapomniałem ci powiedzieć. To jest akurat dla mojej młodszej kuzynki. Wiesz, ona bardzo lubi kucyki.
- To bardzo się cieszę, że lubi kucyki, jednorożce, brokat, ale czy ja przypominam ci twoją kuzynke?! Z którejkolwiek strony?
- Nie, moja kuzynka jest niższa, ma dłuższe włosy i wygląda w brokacie lepiej niż ty. Chociaż gdybyś cały się obsypał tym brokatem i ściągnął ręcznik to Tini była by twoja!
Rzuciłem w niego poduszką. Co za kretyn. Dlaczego ja mam z nim pokój? Przecież mógłbym mieć jakiegoś normalnego współlokatora, który ma ciuchy w szafie, a nie jednorożca. A no tak...przecież Diego to mój przyjaciel. Dlatego jaki taki porąbany.
Wróciłem do łazienki i umyłem się. Sprawdzając każdy płyn i mydło, czy nie ma brokatu lub czy z półki znowu nie wyskoczy mi niespodzianka. Na szczęście nic się takiego nie stało. Wróciłem spokojnie do pokoju i położyłem się spać. Było już po północy,a ja miałem wstać za 7 godzin. Będę mistrzem jeżeli się wyśpie.
Nastawiłem budzik, zasłoniłem twarz kołdrą i zamknąłem oczy.
-Jorge! Jorge! Chodź tutaj!
- Gdzie? - spytałem.
- Tu! Za drzewem!
- Kim jesteś?
- Jestem twoim bliźniaczym zwierzątkiem. Twoją bratnią duszą!
- Co? Ale jak to?
- Znam twoje wszystkie sekrety i marzenia! Możesz w każdej chwili do mnie przyjść!
- Ale ja cię nie widze!
- Podejdź 5 kroków do przodu. Stój! Wytęrz wzrok! Czy teraz mnie widzisz?
Zza drzewa wyłonił się biały jednorożec ze świecącym się różowym rogiem. Jaki on piękny!
- Jednorożec! Zawsze marzyłem,żeby polecieć na jednorożcu!
- Wsiadaj. Polecimy gdzie chcesz.
Podszedłem do niego i niepewnie usiadłem. Złapłem się mocno, a on oderwał kopyta od ziemi. Lecieliśmy. Mijaliśmy rzeki, morza, góry, miasta, jeziora. Czułem wiatr we włosach. Nagle coś zaczęło mnie szturchać w bok. Odwróciłem się. Róg? Ale jak to? Jak róg jednorożca może mnie szturchać w bok?
Obudziłem się. Popatrzyłem w prawo, a tam jednorożec jadł jajecznice. Co?! Jednorożec jedzący jajecznice? Czy ja coś piłem wczoraj? Nie, raczej nie. Nagle koń odwrócił łeb w moją strone. DIEGO?! Co tutaj sie dzieje? Czyli latanie na jednorożcu to sen? Ufff.
- Siema Jorge. Jak tam u ciebie? Dobrze spałeś?
- Dzięki stary, za taką miłą pobudke. Przez ciebie śnił mi się jednorożec! Koszmar życia.
- Sorki za ten strój, ale robiłem zdjęcie i wysłałem je do Clary. Siadaj masz tu jajecznice.
- Dzięki.
Wstałem z łóżka i podszedłem do stolika. Zjadłem jajecznice i poszedłem się ubrać. Oczywiście musiałem jeszcze ułożyć włosy. Trzeba jakoś wyglądać. Kiedy wyszedłem z łazienki Diego też był gotowy.
- To co, idziemy? - spytałem.
- Tak, wszyscy są już na dole.
Wyszliśmy z pokoju, ja zamknąłem drzwi i pojechaliśmy windą do holu. Tak jak mówił mój wspaniały jednorożec, wszyscy byli już na miejscu.
- Dobra teraz szybko, Tini i Jorge idą do fanów, a reszta tylnym wyjściem. No! Szybko, szybko! - usłyszałem kiedy podszedłem to reszty ekipy.
Nagle popchnięto mnie w stronę głownego wyjścia. Zobaczyłem, że obok mnie idzie Tini. Wyglądała bardzo ładnie, chociaż miała na sobie zwykłe, luźne ciuchy.
- Hej Jorge. Jak tam? Wyspany?
- A nawet nie pytaj - zaśmiałem się - Chodź, trzeba porozdawać kilka autografów.
-Kilka? To mało powiedziane. Ich jest tu setki.
Kiedy wyszliśmy na pole zostaliśmy powitani piskami i krzykami fanów. Ja poszedłem na prawo, a Tini na lewo. Podpisywałem się na koszulkach, zeszytach, rękach, książkach, kubkach i wielu innych rzeczach, aż w końcu podszedł do mnie ochroniarz i powiedział, że mam iść do samochodu. Skierowałem się w stronę czarnego, sportowego auta, a kiedy wsiadałem, pomachałem fanom. Fajne to uczucie kiedy wiesz, że to co robisz podoba się innym. Zamknąłem drzwi i ruszyliśmy. Dopiero kilka chwil później zorientowałem się, że obok mnie siedzi Tini.
- Ooo Tini. Nie zauważyłem cię.
- E tam. Czemu mówiłeś, że mam nawet nie pytać, czy się wyspałeś? Coś się stało?
- To długa historia związana z....jednorożcami.
- Jednorożcami?! - Tini zakrztusiła się sokiem.
- Spokojnie dziewczyno. Haha tak jednorożcami, ale to może Diego niech ci opowie.
- Diego? Dlaczego on? To się robi coraz bardziej dziwne.
- Nie wspominałem, że to jest normlane - puściłem jej oczko -  Chodź, wysiadamy.
Złapałem Tini za rękę i lekko pociągnąłem. Pomogłem jej wyjść z samochodu i poszliśmy razem na backstage sceny.
- No witamy, witamy! Nareszcie przyjechaliście! Co tak długo? A z resztą nie ważne! To wasze sprawy nie? - szturchnęła mnie łokciem sprzątaczka - Ściągać mi tu bluzki,kurki i na scene! Wszyscy czekają.
Pobiegliśmy za scene. Wszyscy byli już gotowi,żeby zaczynać próbę. Stanąłem na swoim miejscu i czekałem, aż włączą muzyke. Pierwsza piosenka do "En gira" , później "Euforia". Następnie witamy wszystkich fanów, Tini idzie się przebrać, a my nadal rozmawiamy z fanami. Nadchodzi kolej na "Habla si puedes" w wykonaniu Tini,a następnie "Podemos" w naszym duecie.
Wszedłem na scene i powiedziałem swoją kwestie. Podszedłem do Tini, złapałem ją za rękę i obróciłem. Tini usiadła na ławce, ja powiedziałem coś 'publiczności' (pustych krzeseł) i usiadłem obok niej. Muzyka zaczęła lecieć z głośników, a ja zacząłem śpiewać patrząc w oczy Tini. Miała je śliczne. Każde słowo tej piosenki śpiewałem dla niej. Ona położyła głowe na moim ramieniu i słuchała jak śpiewam. Dołączyła do refrenu. Śpiewaliśmy razem, patrząc sobie w oczy i wisząc nad sceną. Tini złapała mnie za rękę. Nawet nie wiem kiedy, muzyka przestała grać, a ja znalazłem się za kulisami. To wszystko tak szybko minęło. Za szybko. Chciałem z nią porozmawiać o tym co się stało na scenie. Jeszcze nigdy nie śpiewaliśmy całej piosenki patrząc sobie w oczy. To było niesamowite.
Wziąłem łyk wody i poszedłem szukać Tini. Była u siebie w garderobie. Chciałem tam wejść, lecz usłyszałem,że jest tam Mechi.
- I co? Nie powiedziałaś mu tego jeszcze? - spytała Mechi.
- Nie, jeszcze nie. Nie wiem jak. Obiecuje, że mu to powiem.
- Lepiej szybko, dopóki nie ma tu Stephie.
Stephie? Czy tu chodzi o mnie? Ale co chce mi powiedzieć? Dziwne.
- Jorge! Facu! Samu! Diego! Na scene! Teraz wasza kolej!
Nie miałem czasu teraz o tym myśleć. Musze iść na próbe.
Wszystkie piosenki grupowe szybko przećwiczyliśmy. Nadszedł czas na solo Tini i pocałunek Leonetty.
Kiedy Tini kończyła śpiewać, wszedłem na scene. Ona niby nie wiedząca,że za nią stoje, odwróciła się ze ździwieniem. Podeszła do mnie i powiedziała swoją kwestie.
- Te amo - odpowiedziałem.
I nadeszła ta chwila. Pocałunek Leonetty...a może Jortini?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
I znowu jest po 3 dniach kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się podoba :3
Dziękuje za 11 komemtarzy pod 10 rozdziałem! Szok! Jesteście wspaniali ❤ Nie spodziewałam się tego! Czytam każdy komentarz i każde słowo to motywacja do pisania dalszych części ❤
Dziękuję!!!!!!
8 komentarzy = Kolejny rozdział
Jak zwykle zapraszam was na aska:
http://ask.fm/jortiniplforever
Nazwa : jortiniplforever
Wchodźćcie i zadawajcie pytania bo jest cicho, a z chęcią poodpowiadam :*
Jeszcze raz dziękuje za KAŻDY komentarz <3
Komentujesz = Motywujesz
+ Można już komentować z anonima, ale jeżeli mace konto na google to komentujcie zalogowani, prosze :*
2+ Napiszcie mi skąd dowiadujecie się, że jest nowy rozdział :D z twittera, aska itd :*

wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 10

Tini
Ktoś złapał mnie za ramię.
- Puszczaj mnie! Ty zboczeńcu jeden! Pomocy! Pedofil mnie złapał! - odwróciłam się - Ooo...cześć Jorge, miło cię widzieć.
Troche się speszyłam.
- No, no. Nie dość, że mnie oblałaś wodą to jeszcze pedofilem nazywasz. Hahaha nie wiedziałem, że nim jestem - uśmiechnął się.
- Co tutaj robisz? - spytałam.
- Właśnie spacerowałem sobie, oglądałem widoki, patrzyłem na te piękne latarnie i nagle zauważyłem jakąś biegnącą postać. Pomyślałem,że super, może jakaś fit dziewczyna , którą uda mi się poderwać. Poprawiłem swoje nieziemskie włosy i podszedłem z nadzieją, że kogoś poderwe.
Popatrzyłam na niego jak na debila. Serio myślał, że sie nabiore?
- Poderwij sobie trawe - odpowiedziałam i zaczęłam truchtać.
- Ło, ło coś ty taka cięta na mnie. Trawa jest kusząca, ale mam kogoś fajniejszego obok.
- Drzewa? Nie sądze, żebyś je poderwał, ale zawsze możesz próbować.
Jorge mnie wyprzedził i podbiegł do drzewa.
- Cześć maleńka. Co z tego, że masz około 15 metrów, jesteś bardzo ładna -mówił tuląc się do drzewa - Masz taką połyskującą kore...taką...brązową. Niesamowite. A twoje liście! Coż za perfekcyjna zieleń! Nigdy w życiu nie widziałem piękniejszych liści. Gałęzie też niczego sobie. Jesteś wspaniałym drzewem. Czy nie zechciałabyś zostać moją drzewią dziewczyną?
Co za głupek. Gada do drzewa. Czy z nim wszystko okey? Ale ten głupek jest i tak nieziemsko przystojny...nawet kiedy tuli drzewo.
- Oo! Nawet masz oczy! Ale pięk....AŁĆ! Ała! Zostaw mnie! - Jorge zaczął krzyczeć. Skoczyła na niego...wiewiórka! Hahahaha nie moge! Jorge siłuje się z wiewiórką. Tego jeszcze nie było. Zamiast mu pomóc wyciągnęlam telefon i zrobiłam mu zdjęcie. Wiem, jestem okropna ale musiałam.
Podeszłam do niego i zdjęłam wiewiórke, która ugryzła go w palec i pobiegła na drzewo.
- No widze, że nie tylko drzewo udało ci się poderwać. Wiewiórka też cię polubiła - zaczęłam chichotać.
- No jak wszytkich podrywać to wszystkich - Jorge przybliżył się do mnie - Ale dokładniej to chciałbym jedną osobe poderwać.
O nie, nie dam się tak. Obiecałam sobie, że dopóki Jorge się nie zdecyduje, ja czy Stephie, to nic się nie wydarzy. Teraz też nie.
Odsunęłam się od niego.
- Miałeś zdecydować. Zrobiłeś to?
- Tini wiesz jaka jest sytacja. Podobasz mi się i to bardzo. Ze Stephie jestem już 8 lat i trudno mi z nią zerwać. Często się z nią kłóce, a najczęściej o ciebie bo jest bardzo zazdrosna. Obiecuje ci, że postaram się zdecydować, a na razie chodźmy już do hotelu. Nie chce, żeby ta wiewiórka przyprowadziła swoje koleżanki. Dość rande na dzisiaj - objął mnie ramieniem.
Może faktycznie dać mu jeszcze troche czasu? Może to nie aż tak łatwo zdecydować? Dobra, dam mh czas. Jesteśmy w Europie, cieszmy się tym! Tutaj nie ma Stephie i mam okazje spędzić większość czasu z Jorge. Nie moge zmarnować tej szansy.
- Ok, wracamy ale biegiem! Kto ostatni ten sprząta ubikacje na całym piętrze! - krzyknęłam i zaczęłam biec.
Jorge biegł za mną. O kurcze, ale on szybko biega. Nie minęła minuta, a on już biegł obok mnie. Ale on ma kondycje. Mogłam wymyślić co innego, a nie sprzątanie ubikacji...przecież ja zaraz będę ostatnia!
- No co tam Tini? Wymiękasz?
- Chciałbyś!
Ruszyłam sprintem. Biegłam ile sił w nogach. Jorge raz na jakiś czas mnie doganiał. Jest! Widze hotel! Teraz tylko do windy. Wbigłam do hotelu jak strzała i kliknęłam przycisk przy windzie.
- Pierwsza! - krzyknęłam kiedy Jorge wszedł. On nie był w ogóle zmęczony. Ale jak to? Przecież ja dyszałam jak jakiś parowóz, a on nic.
- Dałeś mi fory?
- Nie, skądrze. Po prostu bardzo szybko biegasz.
- Ta jasne. Ty w ogóle nie jesteś zmęczony!
- Nie prawda, troche jestem.
Drzwi do windy się otworzyły. Weszłam i nacisnęłam numer piętra. Jorge wszedł za mną. Dopiero teraz zauważyłam, że był ubrany w szare dresy, a włosy miał rozczochrane i mokre. Wyglądał tak, jakby przed chwilą wyszedł z wanny i ubrał dres. Jak to możliwe, że cokolwiek on ubierze i tak wygląda zarąbiście? Nawet w worku na śmieci. To takie nie fair. Ciekawe czy tak samo myślą dziewczyny....albo jego fanki. Pf, co za pytanie. Przecież jego fanki schrupałyby go na deser. Zresztą ja też. Ale nie ważne. Weszliśmy do windy i znowu nastała cisza. Czy ta winda jest jakaś przeklęta czy co? Zawsze gdy do niej wchodzimy to jest cicho.
Nagle winda się zatrzymała. Już dojechaliśmy? Tak szybko? Niemożliwe. Zerknęłam na numerek piętra. Zatrzymaliśmy się między 2 a 3 piętrem! O nie! I co teraz? Jestem zamknięta w windzie z Jorge...nikt nie wie, że winda stanęła. Jest już po 22 i jest cisza nocna. Co teraz?! Zginiemy!
- Jorge...winda...my stoimy. Co teraz zrobimy? Jorge my tu umrzemy! Nie mamy jedzenia ani picia! Kto nam pomoże, przecież wszyscy są w pokojach! Ja nie chce umierać!
- Tini spokojnie - Jorge złapał mnie za ramiona - Popatrz, tutaj jest guzik, który poinformuje ludzi w recepcji, że winda stanęła. Zaraz wszystko naprawią i będziemy w swoich pokojach.
Jorge nacisnął przycisk. Dlaczego on jest taki spokojny? Przecież stoimy między piętrami! A co jeśli winda spadnie?
- Jorge ja, ja sie boje. A co jeśli spadniemy?
- Nie spadniemy. Wszystko tutaj jest tak zamontowane, że nic się nie stanie.
- Ale skąd wiesz? Nie widziałeś jak montują tą winde. Nie wiesz jak tutaj to wszystko wygląda, nie wiesz ile tu jest kabli, nie wiesz jak długo będziemy tutaj stać, nie wiesz czy ten guzik zadziałał, nie wiesz...
Nagle poczułam usta Jorge na swoich. To było cudowne uczucie. Scena jak z filmu. Winda się zacięła, jestem tu z przystojnym facetem, gadam jak najęta a on mnie całuje, żeby mnie uciszyć. Czy można wymarzyć sobie coś lepszego? Oddałam się Jorge całkowicie.
Nie wiem jak długo się całowaliśmy, ale nie chciałam, żeby to się skończyło. Niestety nic nie trwa wiecznie.
- Teraz mi wierzysz, że wszystko będzie dobrze? - spytał, nie puszczając mnie.
-Tak wierze. I dziękuje - przytuliłam się do niego. Zawsze lubiłam się wtulać w jego ramiona. Na planie czekałam na te momenty. Ramiona Leona zawsze uspokajały Violette, tak jak ramiona Jorge uspokajają mnie.
- Nie ma za co - Jorge się uśmiechnął - Skoro jeszcze nas nie uwolnili to powspominamy jakieś śmieszne momenty?
- Takie jak ten w samolocie? - usiadłam chichocząc.
- Nie, to akurat nie było śmieszne - Jorge pokazał mi język - Ale takie momenty jak ten kiedy się przewróciłaś do wody? Pamiętasz? Nagrywaliśmy wtedy 2 sezon i Leon grał na gitarze, na ławce pod drzewem przy jeziorze. Ty miałaś podejść,ale jakoś dziwnie się potknęłaś i upadłaś do wody. To było takie zabawne!
- Niee! Byłam wtedy cała mokra i musiałam się wysuszyć,a wtedy było bardzo zmino! Nawet nie wiesz jak trudno się pływa w butach na koturnie i sukience!
Siedzieliśmy tak chyba z 40 minut, przypominając sobie zabawne sytuacje. Fajnie jest czasem zapomnieć o wszystkich innych sprawach i powspominać. Jorge potrafi świetnie rozśmieszać. Naprawdę! Nie da się przy nim nudzić.
Nagle coś drgnęło i winda się poruszyła.
- Co się dzieje? - spytałam z obawą.
- Spokojnie, widocznie naprawiają. O widzisz! Już naprawili - Jorge wstał i podał mi rękę.
Faktycznie. Winda ruszyła i już byliśmy na swoim piętrze. Strasznie szybko minął te wieczór. Myślałam, że będzie on spokojny, wyjde pobiegać, wróce, pójdę się myć i spać. Jednak nie wyszło i, i bardzo się z tego cieszę.
- No to, dziękuje ci. Było naprawdę....fajnie - powiedziałam kiedy byliśmy na korytarzu.
- Fajnie? Liczyłem na coś więcej niż zwykłe fajnie - uśmiechnął.
- No dobra, było bardzo fajnie. Ja już musze iść, jest bardzo późno. Do zobaczenia - odwróciłam się i poszłam w stronę pokoju. Jednak zanim doszłam do drzwi, Jorge stanął przede mną.
- A buzi na dobranoc? - spytał.
- A co , jesteś małym dzieckiem? - uśmiechnęłam się.
- Nie, ale moge być.
Podeszłam do Jorge, pocałowałam go w policzek i weszłam szybko do pokoju. To był świetny wieczór.
- No, nareszcie jesteś! Gdzie się podziewałaś? - spytała Mechi. Leżała na łóżku w pidżamie.
- Byłam na spacerze, a później winda się zacięła i musiałam czekać aż naprawią. Długa historia. Ja już pójdę się myć. Jestem bardzo zmęczona.
Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i weszłam pod kołdre. Byłam padnięta, ale szczęśliwa. Jutro czeka mnie dzień ciężkiej pracy. Po południu ostatnia próba, a wieczorem pierwszy koncert w Europie! Nie mogę się doczekać.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
I oto jest! Długo nie musieliście czekać :D Mam nadzieje, że się podoba :3
7 komentarzy = kolejny rozdział
Jeżeli chcecie szybko rozdział to musi być 7 komentarzy :D Możecie wysłać link do znajomych jeżeli chcecie :3
Dziękuje za wszystkie komentarze <3 One naprawdę motywują! ❤
Jeżeli chcecie mnie bardziej poznać lub po prostu o coś zapytać to zapraszam :
Ask : http://ask.fm/jortiniplforever
Nazwa : jortiniplforever
Komentujesz = Motywujesz