Translate

niedziela, 25 października 2015

Rozdział 20

Dedykuje go wszystkim moim czytelnikom :* Dziękuje, że czytacie i ze mną jesteście <3

Tini
To już dzisiaj! Koncert! Koncert! Koncert! Nie mogę się doczekać! Te światła, muzyka, stroje ,fryzury, ludzie, ta atmosfera.....ach! Coś pięknego. W byciu piosenkarzem piękne jest to, że możemy zobaczyć większość swoich fanów na koncertach. Widzimy jak śpiewają razem z nami, jak tańczą lub ruszają się w rytm muzyki. Niektórzy na koncert przychodzą z rodzicami i widać, ze niektórzy przyszli tu z przymusów swoich dzieci. Siedzą ze zgorzkniałą miną i myślą "Kiedy to się wreszcie skończy? Musze ugotować obiad". Taki obraz rodziców widzę na początku koncertu. Nasi fani oczywiście są weseli już od momentu przekroczenia progu stadionu. U rodziców uśmiech widzę dopiero pod koniec koncertu. I to nie z powodu tego, że zaraz będą jechać do swoich domów, ale z tego powodu, że koncert im się podobał. Siedzą na krzesłach i kiwają głowami w rytm muzyki. Wtedy jestem jeszcze bardziej dumna i zadowolona. Wiem wtedy, że z cała ekipą zrobiliśmy dobrą robotę i nie tylko nasi fani się cieszą, ale ich rodzice również. To wspaniałe uczucie. Już się nie mogę doczekać.
Wstałam dzisiaj o 8:00. Mechi jeszcze spała, więc postanowiłam się ogarnąć i trochę posprzątać w naszej łazience. Wygląda jakby przeszedł w niej huragan albo jakieś koty się biły.  Wszystko było porozwalane. Ledwo dało się przejść. Wzięłam rzeczy z podłogi i zaczęłam je układać. Niektóre butelki musiałam już wyrzucić, bo były puste. Niemożliwe jak szybko kończą się szampony, żele pod prysznic i dezodoranty. Jedyną rzeczą, która długo się trzyma jest pasta do zębów. Nie żebym jej rzadko używała czy coś, nie, nie. Myje zęby regularnie! Ale to naprawdę jedyna rzecz, której nie muszę kupować co parę tygodni.
Kiedy położyłam wszystkie rzeczy na swoim miejscu, postanowiłam, że wezmę szybki prysznic. Warto się odświeżyć przed koncertem i przed próbą generalną na stadionie. 15 000 ludzi będzie na ciebie patrzeć. Wow! Trzeba jakoś wyglądać nie? Wszyscy będą cie nagrywać i robić ci zdjęcia, a później będą one krążyć po całym internecie. Masakra!
Wyszłam spod prysznica i poszłam do pokoju po ciuchy. Mądra ja zawsze zapominam je wziąć ze sobą.
Mechi już nie spała. Siedziała na łóżku z telefonem w ręku.
-Cześć Mechi! Jak tam? Gotowa na dzisiejsze show? - spytałam grzebiąc w szafie. Oczywiście miałam tam IDEALNY porządek, więc bez trudu mogłam znaleźć bluzkę.
- Jasne! Zwarta i gotowa! Prawie...muszę się jeszcze tylko ubrać, bo w pidżamie nie chce wychodzić do ludzi.
- Dlaczego nie? Jednorożce i tęcza na spodniach to nic strasznego. Będą mówić, ze wyglądasz słodko!
-Jasne, jasne. Nie chce być jak chłopcy, którzy potrafią wybiec na środek rynku w stroju goryla i śpiewać, ze są mała dziewczynką z wianuszkiem na głowie.
-Hahaha pamiętam tą akcje. To było na wakacjach rok temu. Nie wiem jak fani mogli ich rozpoznać. Przecież nie było widać im twarzy - mówiłam wciąż szukając bluzki.
-To przez głupotę. Kto normalny biega w stroju goryla przy temperaturze +35 stopni? No tylko oni.
- Bardzo możliwe, bardzo - zaśmiałam się - ej Mechi, nie widziałaś może mojej białej bluzki z czarnym kotem?
-Sprawdź na krześle. Ostatnio ją tam widziałam.
- O jest! Dzięki! A ty się nie ubierasz? Za 40 minut mamy jechać, a jeszcze śniadanie trzeba zjeść.
Mechi wstała i poszła do łazienki. Ja za to postanowiłam się lekko pomalować i poszukać spodni. Ja nigdy nie mogę mieć czegoś na swoim miejscu. To brew zasadom Człowieka Lenia. Tak, jestem Człowiek Leń. Wszyscy myślą, że mam wszystko poukładane, zaplanowane, ale się mylą. Ja zawsze wszystko robię na ostatnią chwile. Teraz w trakcie trasy staram się ograniczyć Człowieka Lenia do minimum, ale to jest bardzo trudne, uwierzcie. Jak tu zrezygnować zleżenia w łóżku do 15:00, chodzenia cały dzień w pidżamie i oglądania swojego ulubionego serialu? Przecież to jest idealny dzień! niestety ja muszę z niego zrezygnować. Ale nei ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przecież robię to co kocham! Śpiewam, tańczę i gram. Czego chcieć więcej?
Kiedy Mechi wyszła z łazienki, ja już byłam gotowa. Poczekałam chwile, aż ona się ogarnie i razem poszłyśmy do stołówki. Mieściła się ona na parterze, więc musiałyśmy zjechać na sam dół.
Kiedy weszłyśmy do jadali, reszta obsady już tam była. Czekały dwa wolne krzesła na spóźnialskie, czyli na nas.
-Cześć wszystkim! - powiedziałam i usiadłam obok Cande. Wzięłam kromkę chleba z pomidorem i zaczęłam jeść. Byłam strasznie głodna.
- Jesteście gotowi na koncert? - spytał Diego.
- Jak zawsze! Gotowy do działania, tańczenia i śpiewania Ruggero kłania się państwu!
- Czy ty kiedykolwiek powiesz coś na poważnie? - spytała go Cande.
- Oczywiście. Na poważnie mogę ci powiedzieć, ze jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie i ze cie bardzo kocham.
- Ooo jakie to słodkie. Dziękuje - Cande pocałowała Ruggero. Byli cudowną parą. Idealnie się dobrali, naprawdę.
-Dobra gołąbeczki, koniec migdalenia się. Czas do pracy! - powiedział Jorge i wstał od stołu.
Wzięłam łyka herbaty i ruszyłam za resztą osób w stronę wyjścia.
- Mam dzisiaj dla ciebie małą niespodziankę - usłyszałam czyiś głos przy uchu.
Odwróciłam się. Jorge.
- Jaką? - spytałam.
- Nie mogę ci powiedzieć. To już nie będzie niespodzianka. Ale bądź gotowa o 15:00. Przyje po ciebie.
Przyjdzie po mnie? To znaczy, ze gdzie idziemy? O 15:00 mam być gotowa? To jest od razu po pierwszym koncercie. Co on kombinuje? Jeszcze mnie wywiezie gdzieś na Alaskę. Po nim można się wszystkiego spodziewać. Nie wiesz kiedy żartuje, a kiedy mówi prawdę. Kiedyś powiedział Cande, że da jej coś ważnego. Wiecie co dostała? Telefon zabawkę. "W razie gdyby ci się tamten telefon zepsuł, to możesz użyć tego. Jest mały, kolorowy, idealnie zmieści ci  sie do kieszeni. A nawet ma genialne funkcje! Zobacz! Kiedy naciśniesz przycisk 1 usłyszysz krowę. A jak naciśniesz 2 to usłyszysz kurę. Bajer nie?!". Myślałam, że poskładam się ze śmiechu z dziewczynami. Mina Cande była niedopisania. Myślałam, że zaraz rzuci się na Jorge, ale chyba się powstrzymała.
Więc czy Jorge żartował z tą niespodzianką? A może mówił prawdę? Okaże się za niecałe 7 godzin. 
Dojechaliśmy na stadion. Poszliśmy za kulisy i przebraliśmy się w stroje do ćwiczeń. Zrobiliśmy próbe generalną i ubraliśmy już stroje na scene. Ludzie zaczęli się schodzić. My biegaliśmy od fryzjerek po makijażystki do kostiumów, żeby wszystko było idealnie. 
Światła zgasły. Ja siedziałam na latającej posadzcce, a w okół mnie były walizki. Show się zaraz zacznie. Słysze piski, krzyki, śmiechy. Wszyscy czekają na mnie, na nas, na show. 
Czekam na odpowiedzi moment, aby zacząć śpiewać.
Czekam na godzins 15:00, żeby dowiedzieć się co to za niespodzianka, ale najpierw.....niech rozpocznie się SHOW!!!


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
TAM DAM DAAAM!!!! 
JUŻ JEST ROZDZIAŁ! I nie musieliście czekać na niego 2 miesięcy! 
Dostałam dzisiaj weny i postanowiłam ją wykorzystać, bo nie wiadomo koedy przyjdzie kolejna wena :D
Mam nadzieję, że wam sie podoba :D
Jak myślicie co to za niespodzianka dla Tini? Piszcie co myślicie w komentarzach!!  ❤

Jak macie jakieś pytania czy cokolwiek to zapraszam :>
Ask: jortiniplforever
http://ask.fm/jortiniplforever 


7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :* Moze jakiś romantyczny obiad, spacer? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza!
    W końcu rozdział po tak długom czasie ♥
    Niedoopisania ♥
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudny jak zawsze😍 Pewnie Jorge zabierze Tini na jakiś romantyczny obiad potem na spacer i wyzna swoje uczucia i wgl... Ale się rozmarzyłam 😂 weny kochana i czekam na next 😘😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Czadowy! Dodaj szybko następny bo nie mogę się doczekać tej niespodzianki dla Tini :D zapraszam http://jortinimylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie moge sie doczekac o jaka niespodzianke chodzi! <3 Super rozdzial!

    OdpowiedzUsuń