Translate

poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział 22

Tini
To była cudowna radnka. Jorge odprowadził mnie pod drzwi pokoju i dał buziaka na dobranoc. Ehh...tak to ja mogę żyć.
Weszłam cichutko do pokoju i poszłam do łazienki się ogarnąć. Moje włosy wyglądały okropnie! Czemu Blanco mi tego nie powiedzial? To są faceci...nie powiedzą ci,że tusz się rozmazał albo że masz źle ułożone włosy. Dlatego nazywają się facetami.
Szybko się umyłam, ubrałam pidżame i poszłam do pokoju. Mechi już spała. Ciuchy z dzisiaj rzuciłam do szafy i położyłam się do łóżka.
Ciągle myślałam o dzisiejszym dniu. Przewracałam się z boku na bok. Nie mogłam wyrzucić z głowy wspomnień z randki. Wspaniała piosenka, pocałunki, przytulasy, Jorge. To wszystko jest magiczne. Wspaniałe. Nigdy nie sądziłam, że pan Blanco będzie mój. Jak to brzmi...MÓJ...dziwne słowo. Jorge jest mój. Jorge jest mój. Jorge jest mój. Z tym zdaniem w myślach, zasnęłam.

Obudziłam się o 8:40. O nie! Mam 20 minut do pierwszej próby!  Dlaczego nikt mnie nie obudził?! Dlaczego budzik nie dzwonił?!
Wypadlam z łóżka jak błyskawica i pobieglam do łazienki. No jasne, potwór z Lochnes w lustrze. Czy ja nigdy nie mogę wyglądać ładnie rano? Żeby tylko wstać i wyjść. To by bardzo ułatwiło życie.
Umyłam twarz, rozczesałam włosy, zrobiłam szybko lekki makijaż i chwyciłam za torebke. Już chcialam wbiegać do windy kiedy zorientowałam się, że jestem w pidżamie. Szlak! Zerknęłam na zegarek. 8:57. Kurde! Mam 3 minuty. Przecież nie dobiegne w 3 minuty na stadion. Oni powinni na mnie poczekać. Zawsze jechaliśmy wszyscy,razem w jednym autokarze. Dlaczego pojechali beze mnie? Dziwne to.
Weszłam do pokoju i szybko się przebralam w jakies normalne ciuchy. Zakmnęłam drzwi na klucz i zjechalam windą na parter. Chciałam wyjść głównymi drzwiami,ale było tam za dużo fanów, więc ochroniarz poprowadził mnie do tylnego wyjścia. Popchnęlam mega ciężkie drzwi i zobaczylam strome i długie schody. No pięknie. Jak mam zejść? Mam zjechać z poręczy czy może polecieć? Kto daje tak strome schody na wyjście ewakuacyjne? Chyba jacyś debile to budowali.
Z całej siły trzymalam się poręczy i schodziłam bardzo powoli.  Kto do diabła wymyślił takie schody?! Nie wiem ile zajęło mi schodzenie, ale wiem, że trwało to długo.
Kiedy w końcu skończylam swoją mękę ze schodami nie wiedziałam gdzie iść. W okół mnie były same krzaki, drzewa i garaże. Bardzo dużo garaży. W którą stronę mam iść? Może lepiej w strone garaży? Tam gdzieś może być droga. A jak nie droga to może chociaż jakaś żywą istote spotkam.
Nie myliłam się. Przy jednym z garaży stała grupka chłopaków. Byli młodzi. Mieli może 18-21 lat. Zastanawiałam się czy podejść do nich. Wyglądali dość podejrzanie. Jeden z nich miał mnóstwo tatuaży na ramieniu i rude, oklapnięte włosy. Fuj. Ochyda. Jak można mieć takie włosy? Co on ich od miesiąca nie mył?
Drugi za to wyglądal troche lepiej.  Był ubrany w czarne spodnie i jasny t-shirt. Miał ciemne włosy, lekko postawione do góry, a boki ogolone. Wyglądał całkiem, całkiem, ale nie równał się z Jorge.
Postanowiłam, że podejde do nich. Co mi szkodzi? Co mi mogą zrobić? Spytam tylko o droge.
Zrobiłam pare kroków i usłyszalam za soba szelest. Odwrócilam się. Za mną stał umięśniony facet w skórzanej kurtce z ćwiekami. Wzrok miał dość przerażający i gdybym miała wybór : ogolić się na łyso czy podejść do niego i porozmawiać...to wybrałabym to pierwsze. Postanowiłam, że może jednak cofne się troche do tyłu żeby nie przeszkadzać panu w skórzanej kurtce.  Jednak okazało się, że nie chce on przejść obok mnie. Kierował się w moją stronę. Ja cały czas cofałam się do tyłu. Po co on do mnie idzie? Ja mu nic nie zrobiłam!
Nagle uderzyłam się o garaż. Genialnie. Nie mam gdzie uciec. Facet był 5 kroków przede mną, za mną był garaż, a po lewej stronie płot. Jestem w załatwiona.
Mężczyzna podszedł do mnie z uśmiechem. Ale ten uśmiech nie był miły.
- Hej maleńka - oparł rękę o garaż. Jego ręka była pare centymetrów od mojej głowy - Zgubiłaś się może?
- Nie, nie ,właśnie szłam tam - wskazałam ręką w strone ścieżki.
- To może ja cię odprowadze piękna?
- Nie trzeba. Dam rade - chciałam się szybko szybko wymknąć, ale poczułam mocny uścisk na ręce.
- Ej złociutka czekaj. Co tak szybko uciekasz. Jeszcze się nie poznalismy dobrze - podszedł bliżej mnie - Może się poznamy bliżej?
Facet złapał mnie za pupe.
- Mogłby pan wziąć rękę z mojej pupy? - spytałam z irytacją.
- Oj nie...chce cię lepiej poznać - zaśmiał się szyderczko,złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie - jesteś taka śliczna.
Pocałował mnie w szyje. Dotykał mnie po całym ciele. Próbowalam się wyrwać ale nie dalam rady.
- Pomocy!!! Pomocy!! - krzyknęłam. Czy ktoś tu jest w ogóle? Dlaczego nikt mnie nie słyszy?!
Nagle zza garażu wyłonilo się dwóch chłopaków. To ci sami co ich widzialam niedawno.
- Ej stary, co to za dupę znalazłeś? Niezła - powiedział brunet.
- Ładna nie? - facet przestał mnie całować i odwrócił się w strone chłopaków.
Fuj! Ble! Ochyda! On jest obleśny! Ja chce stąd uciec! Zaczęłam  się powoli cofać. Musze stąd uciec. Dlaczego tu nikogo nie ma?! Co to za pustkowie?!
- Ej mała gdzie uciekasz? - facet odwrócił się od kolegów. Już chciałam uciekać kiedy usłyszałam krzyk.
- Zostaw ją ty zboczeńcu!!!!
I trzask! Mężczyzna lężał na podłodze.
Podeszłam bliżej żeby zobaczyć kto go uderzył. Peter?! Co on tu robi?! Przecież...
- Tini! Nic ci nie jest?! - podbiegł do mnie.
-Wszystko okey...co ty tu robisz?
- Ja...ja musiałem przyjechać. Bo ja zrozumiałem, że źle zrobiłem. Ja chce to wszystko naprawić. Kocham cię Tini i nie mogę bez ciebie żyć. Proszę Tini...Wrócisz do mnie? - Peter uklęknał przede mną i wyciągnął pudełeczko.
Boże...co ja mam zrobić?! Co on robi?! Ja...ja nie moge. Ja mam Jorge...ale jak mu to powiedzieć.
Czy Peter mi się oświadcza? O matko....
- Chyba sobie kpisz. Ona nigdy do ciebie nie wróci.
Jorge! Co on tu robi?! Co tu się dzieje?! Skąd oni się tu wzięli?
Jorge podszedł do Petera i uderzył go w twarz .
- Jorge! Coś ty zrobił?! - krzyknęłam.
- Będziesz go bronić teraz? Chciałaś za niego wyjść? Martina odpowiedz mi. Czy ty mnie kochasz?
On nigdy nie powiedział do mnie Martina. Zawsze Tini. Jest zdenerwowany. O co on mnie w ogóle osądza?!
- Nie Jorge! Nie chciałam wyjść za niego! Kocham cię najbardziej na świecie! Jorge zrozum!
Jorge był wkurzony. Zaciskał zęby, a wzrok miał martwy.
- Nie wierze ci. Nie wierze. Z nami koniec Martina.
Odwrócił się i poszedł.
- Nie! Jorge stój! Nie! - biegłam za nim. Płakałam. To nie jest prawda. To nie może być prawda.
Jorge ze mną zerwał. Nie mogę w to uwierzyć. To już koniec.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tam dam! I co wy na to? :D
Co sądzicie?
Piszcie w komentarzach!  :*
Ask: https://m.ask.fm/jortiniplforever
Nazwa : jortiniplforever

Komentujesz = Motywujesz!

sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 21

Tini
Kocham śpiewać. Nigdy nie przestane tego robić. Moje serce skacze z radości kiedy widzę uśmiechnięte buzie moich fanów i ich ciała skaczące w rytm muzyki. To uczucie jest cudowne. Jeszcze lepsze uczucie kiedy wiesz, że po koncercie czeka cię niespodzianka od twojego....chłopaka? Czy mogę go tak nazwać? Nie jestem pewna. A może bardziej....od mojego bardzo bliskiego przyjaciela. Tak, to o wiele lepiej brzmi. Mój bardzo bliski przyjaciel ma dla mnie romantyczną niespodziankę. Ale to debilnie brzmi. To tal jakby był w frendzone. A on wie, że mi się podoba i ja mu też....więc jak mam go nazwać?
Może lepiej po prostu Jorge. Krótko i  wiadomo o kogo chodzi.
Nie mogę się już doczekać. Ostatnia piosenka. Ostatnie skoki i.....koniec! Dzisiejsze show skończone! Kłaniamy się publiczności, dziękujemy i schodzimy ze sceny.
Jeszcze za kulisami słychać piski i krzyki.
- To było takie cudowne show! - powiedziała Alba.
- No jasne! Szczególnie jak się prawie wywaliłem na środku sceny - prychnął Rugg.
- No to już nie nasza wina, że nie umiesz stać na dwóch nogach - Cande pokazała mu język.
Nagle ktoś podszedł do mnie od tyłu i złapał mnie za biodra. Jorge.
- Musimy przesunąć niespodziankę trochę później. Po drugim koncercie czekaj na mnie.
- Ale dlaczego?
- Żeby niespodzianka była jeszcze bardziej magiczna. Bądź cierpliwa - dał mi buziaka w czoło i poszedł sie przebrać.
Nurtowało mnie jedno pytanie - Dlaczego? Dlaczego przesunął niespodziankę? Co się stało?
Może chce się spotkać ze Stephie? Ale przecież oni nie są razem. To o co chodzi? No ja nie wiem.
Przebrałam się szybko w swoje ciuchy i poszłam z dziewczynami do restauracji domowej, niedaleko stadionu. Tam są najlepsze rogaliki! Boże jaka tam jest pyszna herbata! Kocham tam jeść. Ja ogólnie kocham jeść.
Siedziałyśmy tak z dziewczynami dobre 2 godziny. I nie chodziło o to,że obsługa wolno przynosiła jedzenie, ale w tej restauracji jest świetna atmosfera. Nawet nie wiesz kiedy miną te godziny, a ty nadal nie skończyłaś rozmawiać.
Miałam zamiar wrócić jeszcze do hotelu, ale tak się zagadałyśmy z dziewczynami,że musiałyśmy biec, żeby zdążyć się przygotować do kolejnego show. A co będzie po tym show? Niespodzianka! Ciekawe co to będzie...nic nie przychodzi mi do głowy. Co można zrobić fajnego i magicznego około 21? Przecież będzie już ciemno. No to jest logika Jorge. I co ja mam w ogóle ubrać? O MATKO! Ja nie mam co na siebie włożyć!! O nie, o nie, o nie....przecież to jest okropne! Nie pójdę w dresach...ani ładnej sukience...no chyba,że pójdziemy do restauracji. Ja nawet nie wiem gdzie idę i co mam stosownego ubrać! Załamie się kiedyś..psychicznie.
Kolejne show się zaczyna. Wszystko poszło świetnie, jakże by inaczej.
Pomachaliśmy fanom i zeszliśmy ze sceny. No to teraz szybko się trzeba ubrać! Ale w co?
-Jorge co ja mam ubrać? Gdzie my w ogóle idziemy?
- Idź nago! - krzyknął Rugg zza drzwi.
- Chciałbyś! - krzyknął Jorge - Ubierz coś wygodnego. Możesz iść w tym co masz teraz na sobie.
-Ale przecież to są jeansy i...
- Wyglądasz ślicznie - pocałował mnie w czoło. Lubie kiedy to robi. Czuje się wtedy taka bezpieczna. - Poczekaj na mnie przed budynkiem. Zaraz przyjdę.
Posłuchałam go. Stałam obok drzwi i myślałam. Gdzie on mnie zabierze? Przecież robi się ciemno. Może restauracja? Tylko to przychodziło mi do głowy.
Nagle drzwi się otworzyły i wyszedł z nich Jorge.
- To co? Idziemy? - spytałam.
- Czekaj, czekaj. Musze ci zawiązać oczy. 
- Co?! Oszalałeś?! Nie! Nigdy! Nienawidzę jak mam zawiązane oczy. Poza tym jest już ciemno, więc i tak mało będę widzieć. A co jeśli wpadnę na drzewo? Albo spadnę w przepaść? Albo zaciągniesz mnie do jakiegoś samochodu i....
Jorge podniósł jedną brew i spojrzał na mnie spode łba. 
-No dobra...może to ostatnie nie, ale....proszę cię.
- Zaufaj mi. -spojrzał mi w oczy - Nic złego ci się nie stanie. Obiecuje. Nie wpadniesz w przepaść ani nie wejdziesz na drzewo. Przynajmniej nie specjalnie. 
-Eh...no dobra. Ale ostatni raz!! Nigdy więcej!
Jorge wziął chustkę i zakrył mi nią oczy. Złapał mnie za ramiona i zapytał:
-Gotowa? - pokiwałam głową - No to idziemy.
Jorge prowadził mnie jakimiś krętymi dróżkami, tak mi się przynajmniej wydawało. Wszystko było okey. Tylko kilka razy dostałam gałęzią w głowię prawie nie zabiłam się o jakiś kamień.  A tak to nie mam większych obrażeń. Nagle zatrzymaliśmy się. Chyba jesteśmy na miejscu.
- Już? mogę zdjąć opaskę? 
- Tak - Jorge rozwiązał mi opaskę. 
Otworzyłam oczy. Przede mną był tylko las i piasek. I nic więcej. Popatrzyłam na niego zdziwiona. On uśmiechnął się i obrócił mnie o 180 stopi. Zobaczyłam coś, czego w ogóle się nie spodziewałam.
Przede mną leżał ogromny koc, na którym znajdowało się  mnóstwo jedzenia, picia, zauważyłam także gitarę i pełno płatków róż. Do tego miejsca prowadziła droga, oświetlona przez małe świeczki i również opsypana płatkami róż. To było coś pięknego. Nie umiem tego tak cudownie opisać. Spojrzałam na Jorge ze łzami w oczach.
- Podoba ci się? - spytał.
- Jest...jest cudownie. 
- To bardzo się cieszę. A teraz idziemy. - Jorge wziął mnie na ręce i zaniósł na koc. Spokojnie i lekko mnie położył i usiadł obok mnie. Popatrzyłam mu w oczy. Odbijały mu się w oczach płomyki świec. Kocham patrzeć się w jego oczy, ma je takie cudowne. 
- Dziękuje ci - wykrztusiłam z siebie.
- Podziękuj mi w innym sposób - szelmowsko się uśmiechnął i przysunął do mnie. Złapał mnie jedną ręka za talie i przyciągnął mnie. Dzieliły nas milimetry. Pragnęłam go pocałować. Czekałam na to. Na ten moment. Nasze usta się połączyły. Byliśmy teraz jednością. Jorge trzymał mnie w talii i co chwile przyciągał do siebie. Oddałam mu się całkowicie. Nie umiałam wtedy trzeźwo myśleć. To było za piękne, żeby mogło być prawdziwe, a jednak się dzieje. Pan Blanco jest tu obok mnie i własnie mnie namiętnie całuje. Kocham jego spontaniczność. Kocham jego oczy, usta, nos, jego ciało. Kocham go całego.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie przytuliłam go z całej siły. 
- Kocham cię - wyszeptałam mu do ucha.
- Ja ciebie o wiele bardziej - powiedział Jorge i pocałował mnie w ucho. Potem w policzek, czyje i znowu w usta.
Tym razem to ja przyciągnęła go do siebie i nie puściłam do póki nie przerwaliśmy pocałunku. 
- Tini...kocham cię najbardziej na świecie. Nie wiem co bym teraz robił gdyby nie ty. Bądź tylko moja i nie opuszczaj mnie nigdy.
- Jestem twoja i nigdy cię nie opuszczę. Nigdy. 
Uśmiechnął się. Wziął gitarę do ręki i zaczął śpiewać:

Nie mów mi, o czym myślisz
Wierzę, że wiem
Tylko spójrz na mnie chwilę 
A odgadnę to
Tak trudno było kochać cię, i przestawać kochać
I na końcu tej drogi znajdywać siebie kolejny raz
W twoich oczach nie ma tajemnic
Mogę to zobaczyć
Zawsze masz słowa,
Które sprawiają, że czuję się dobrze
Tak trudno było kochać, i powracać do miłość
Jeśli miłość jest prawdziwa, wszystko może się stać.

Oparłam głowę o jego ramię i słuchałam jego pięknego głosu. Czy to i się śni? Nie. To wszystko prawda. To wszystko dzieję się tu, w tej chwili. Mam nadzieję, że nic i nikt tego nie zniszczy. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej randki. Nie mogłam mieć lepszego chłopaka. Tak, oficjalnie mogę to powiedzieć. Jorge Blanco to mój chłopak. 


- - - - - -- - - - - - - - -  - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -  -- - - - 
BUM, BUM! 
I oto kolejny rozdzialik! Mam nadzieje, ze wam się podoba :D 
Spięłam pupę i w końcu go napisałam! Nawet nie wiecie ile czasu zabierałam sie za pisanie go...ale w końcu jest! 
Bardzo się ciesze, że nasze Jortini w prawdziwym życiu maja coraz lepsze stosunki <3 
Ale za to moje Jortini jest już razem <3 Co wy na to? 
Co chcielibyście w kolejnym rozdziale? 
Piszcie w komentarzach!
A tutaj macie mojego aska: 
Nazwa : jortiniplforever

Komentujesz = Motywujesz

Dziękuje za wszystkie komentarze :*