Tini
To była cudowna radnka. Jorge odprowadził mnie pod drzwi pokoju i dał buziaka na dobranoc. Ehh...tak to ja mogę żyć.
Weszłam cichutko do pokoju i poszłam do łazienki się ogarnąć. Moje włosy wyglądały okropnie! Czemu Blanco mi tego nie powiedzial? To są faceci...nie powiedzą ci,że tusz się rozmazał albo że masz źle ułożone włosy. Dlatego nazywają się facetami.
Szybko się umyłam, ubrałam pidżame i poszłam do pokoju. Mechi już spała. Ciuchy z dzisiaj rzuciłam do szafy i położyłam się do łóżka.
Ciągle myślałam o dzisiejszym dniu. Przewracałam się z boku na bok. Nie mogłam wyrzucić z głowy wspomnień z randki. Wspaniała piosenka, pocałunki, przytulasy, Jorge. To wszystko jest magiczne. Wspaniałe. Nigdy nie sądziłam, że pan Blanco będzie mój. Jak to brzmi...MÓJ...dziwne słowo. Jorge jest mój. Jorge jest mój. Jorge jest mój. Z tym zdaniem w myślach, zasnęłam.
Obudziłam się o 8:40. O nie! Mam 20 minut do pierwszej próby! Dlaczego nikt mnie nie obudził?! Dlaczego budzik nie dzwonił?!
Wypadlam z łóżka jak błyskawica i pobieglam do łazienki. No jasne, potwór z Lochnes w lustrze. Czy ja nigdy nie mogę wyglądać ładnie rano? Żeby tylko wstać i wyjść. To by bardzo ułatwiło życie.
Umyłam twarz, rozczesałam włosy, zrobiłam szybko lekki makijaż i chwyciłam za torebke. Już chcialam wbiegać do windy kiedy zorientowałam się, że jestem w pidżamie. Szlak! Zerknęłam na zegarek. 8:57. Kurde! Mam 3 minuty. Przecież nie dobiegne w 3 minuty na stadion. Oni powinni na mnie poczekać. Zawsze jechaliśmy wszyscy,razem w jednym autokarze. Dlaczego pojechali beze mnie? Dziwne to.
Weszłam do pokoju i szybko się przebralam w jakies normalne ciuchy. Zakmnęłam drzwi na klucz i zjechalam windą na parter. Chciałam wyjść głównymi drzwiami,ale było tam za dużo fanów, więc ochroniarz poprowadził mnie do tylnego wyjścia. Popchnęlam mega ciężkie drzwi i zobaczylam strome i długie schody. No pięknie. Jak mam zejść? Mam zjechać z poręczy czy może polecieć? Kto daje tak strome schody na wyjście ewakuacyjne? Chyba jacyś debile to budowali.
Z całej siły trzymalam się poręczy i schodziłam bardzo powoli. Kto do diabła wymyślił takie schody?! Nie wiem ile zajęło mi schodzenie, ale wiem, że trwało to długo.
Kiedy w końcu skończylam swoją mękę ze schodami nie wiedziałam gdzie iść. W okół mnie były same krzaki, drzewa i garaże. Bardzo dużo garaży. W którą stronę mam iść? Może lepiej w strone garaży? Tam gdzieś może być droga. A jak nie droga to może chociaż jakaś żywą istote spotkam.
Nie myliłam się. Przy jednym z garaży stała grupka chłopaków. Byli młodzi. Mieli może 18-21 lat. Zastanawiałam się czy podejść do nich. Wyglądali dość podejrzanie. Jeden z nich miał mnóstwo tatuaży na ramieniu i rude, oklapnięte włosy. Fuj. Ochyda. Jak można mieć takie włosy? Co on ich od miesiąca nie mył?
Drugi za to wyglądal troche lepiej. Był ubrany w czarne spodnie i jasny t-shirt. Miał ciemne włosy, lekko postawione do góry, a boki ogolone. Wyglądał całkiem, całkiem, ale nie równał się z Jorge.
Postanowiłam, że podejde do nich. Co mi szkodzi? Co mi mogą zrobić? Spytam tylko o droge.
Zrobiłam pare kroków i usłyszalam za soba szelest. Odwrócilam się. Za mną stał umięśniony facet w skórzanej kurtce z ćwiekami. Wzrok miał dość przerażający i gdybym miała wybór : ogolić się na łyso czy podejść do niego i porozmawiać...to wybrałabym to pierwsze. Postanowiłam, że może jednak cofne się troche do tyłu żeby nie przeszkadzać panu w skórzanej kurtce. Jednak okazało się, że nie chce on przejść obok mnie. Kierował się w moją stronę. Ja cały czas cofałam się do tyłu. Po co on do mnie idzie? Ja mu nic nie zrobiłam!
Nagle uderzyłam się o garaż. Genialnie. Nie mam gdzie uciec. Facet był 5 kroków przede mną, za mną był garaż, a po lewej stronie płot. Jestem w załatwiona.
Mężczyzna podszedł do mnie z uśmiechem. Ale ten uśmiech nie był miły.
- Hej maleńka - oparł rękę o garaż. Jego ręka była pare centymetrów od mojej głowy - Zgubiłaś się może?
- Nie, nie ,właśnie szłam tam - wskazałam ręką w strone ścieżki.
- To może ja cię odprowadze piękna?
- Nie trzeba. Dam rade - chciałam się szybko szybko wymknąć, ale poczułam mocny uścisk na ręce.
- Ej złociutka czekaj. Co tak szybko uciekasz. Jeszcze się nie poznalismy dobrze - podszedł bliżej mnie - Może się poznamy bliżej?
Facet złapał mnie za pupe.
- Mogłby pan wziąć rękę z mojej pupy? - spytałam z irytacją.
- Oj nie...chce cię lepiej poznać - zaśmiał się szyderczko,złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie - jesteś taka śliczna.
Pocałował mnie w szyje. Dotykał mnie po całym ciele. Próbowalam się wyrwać ale nie dalam rady.
- Pomocy!!! Pomocy!! - krzyknęłam. Czy ktoś tu jest w ogóle? Dlaczego nikt mnie nie słyszy?!
Nagle zza garażu wyłonilo się dwóch chłopaków. To ci sami co ich widzialam niedawno.
- Ej stary, co to za dupę znalazłeś? Niezła - powiedział brunet.
- Ładna nie? - facet przestał mnie całować i odwrócił się w strone chłopaków.
Fuj! Ble! Ochyda! On jest obleśny! Ja chce stąd uciec! Zaczęłam się powoli cofać. Musze stąd uciec. Dlaczego tu nikogo nie ma?! Co to za pustkowie?!
- Ej mała gdzie uciekasz? - facet odwrócił się od kolegów. Już chciałam uciekać kiedy usłyszałam krzyk.
- Zostaw ją ty zboczeńcu!!!!
I trzask! Mężczyzna lężał na podłodze.
Podeszłam bliżej żeby zobaczyć kto go uderzył. Peter?! Co on tu robi?! Przecież...
- Tini! Nic ci nie jest?! - podbiegł do mnie.
-Wszystko okey...co ty tu robisz?
- Ja...ja musiałem przyjechać. Bo ja zrozumiałem, że źle zrobiłem. Ja chce to wszystko naprawić. Kocham cię Tini i nie mogę bez ciebie żyć. Proszę Tini...Wrócisz do mnie? - Peter uklęknał przede mną i wyciągnął pudełeczko.
Boże...co ja mam zrobić?! Co on robi?! Ja...ja nie moge. Ja mam Jorge...ale jak mu to powiedzieć.
Czy Peter mi się oświadcza? O matko....
- Chyba sobie kpisz. Ona nigdy do ciebie nie wróci.
Jorge! Co on tu robi?! Co tu się dzieje?! Skąd oni się tu wzięli?
Jorge podszedł do Petera i uderzył go w twarz .
- Jorge! Coś ty zrobił?! - krzyknęłam.
- Będziesz go bronić teraz? Chciałaś za niego wyjść? Martina odpowiedz mi. Czy ty mnie kochasz?
On nigdy nie powiedział do mnie Martina. Zawsze Tini. Jest zdenerwowany. O co on mnie w ogóle osądza?!
- Nie Jorge! Nie chciałam wyjść za niego! Kocham cię najbardziej na świecie! Jorge zrozum!
Jorge był wkurzony. Zaciskał zęby, a wzrok miał martwy.
- Nie wierze ci. Nie wierze. Z nami koniec Martina.
Odwrócił się i poszedł.
- Nie! Jorge stój! Nie! - biegłam za nim. Płakałam. To nie jest prawda. To nie może być prawda.
Jorge ze mną zerwał. Nie mogę w to uwierzyć. To już koniec.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tam dam! I co wy na to? :D
Co sądzicie?
Piszcie w komentarzach! :*
Ask: https://m.ask.fm/jortiniplforever
Nazwa : jortiniplforever
Komentujesz = Motywujesz! ❤