Translate

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 4

Tini
Obudziłam się w swoim pokoju. Byłam przykryta kołdrą, a obok mnie leżał miś, którego dostałam od Jorge. Kiedy ja się tu znalazłam? Przecież zasnęłam w salonie. To zapewne sprawka Jorge. Muszę mu podziękować. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Była 10:37. Przydałoby się wstać i coś zjeść, a przede wszystkim ogarnąć salon, żeby rodzice nie zobaczyli co narobiłam. Ciekawe czy już wrócili. Zapewne nie, bo po takich imprezach wracają około 13. Ubrałam papcie i zeszłam na dół. Jak duże było moje zdziwienie gdy weszłam do salonu. Wszędzie było czysto. Ani jednej chusteczki, koca pod którym leżałam, kubków po herbacie, nic. Tak, jakby się tutaj nic nie stało. Jak ja mu się odwdzięcze? Będę musiała coś wymyślić, a na razie pójde coś zjeść. Przeszłam przez salon i otworzyłam drzwi od kuchni. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na stole leżał talerzyk z kanapkami , a obok mała karteczka. Jorge zrobił mi nawet śniadanie! Podeszłam do stolika i przeczytałam co mi napisał:
"Wspaniałym kucharzem to ja nie jestem, ale na pewno się nie otrujesz. Smacznego śpiochu ❤ "
Ale on miły! Zjadłam szybko kanapki ,kartkę wzięłam do ręki i pobiegłam do pokoju. Otworzyłam szufladę od biurka i włożyłam tam kartkę. Nie miałam w ogóle pomysłu gdzie ją odłożyć. Pomyśle o tym później, teraz musze jak najszybciej skontaktować się z Jorge. Właczyłam laptopa i weszłam na fb. Nie był dostępny. Może jeszcze śpi? A może jest ze Stephie i się jej tłumaczy czemu go nie było? Matko! Co ja narobiłam! Przecież mogłam ich ze sobą skłócić! Musze go jak najszybciej przeprosić. Podbiegłam do szafy, wybrałam ciuchy które leżały z przodu, rozczesałam włosy, a rzęsy pomalowałam tuszem. Wzięłam jeszcze torebkę i wyszłam z domu. Postanowiłam, że pójdę na skróty. Musze jak najszybciej to wyjaśnić, nie chce żeby Jorge miał kłopoty przeze mnie.

Jorge
Do domu przyjechałem około 9:00. Stephie jeszcze nie było, więc postanowiłem, że troche upozoruje oglądanie meczu. Picie, wylałem do zlewu, chipsy troche rozsypałem po podłodze, a reszte wyrzuciłem do kosza na polu. No, teraz to wygląda jakbym oglądał mecz. Wystarczy przebrać się w inne ciuchy i zniszczyć fryzurę, żeby wyglądało, że niedawno wstałem. Szybko pobiegłem do sypialni, zabrałem ciuchy i poszedłem się umyć. Nie trwało to długo (brawa dla mnie! Zwykle zajmuje mi to 30min) . Schowałem ubrania z wczoraj do kosza z brudnami i skierowałem się do salonu. Gdy schodziłem po schodach ktoś wszedł do domu.
-Ooo! Jorge! Już nie śpisz? Nawet nie wiesz jak wspaniale było z dziewczynami! - opowiadała Stephie wchodząc do salonu - O! Widze, że mecz udany. Posprzątaj to kochanie proszę, nie chce siedzieć w takim brudzie.
- Jasne, już sprzątam - odpowiedziałem z "radością".
W tym czasie kiedy ja sprzątałe, Stephie pisała z dziewczynami sms. Nawet na minute nie oderwie się od komórki. Męczące to. Gdy już ogarnąłem salon postanowiłem iść na spacer...oczywiście nie sam.
-Poczekaj na mnie! Ide z tobą! - krzyknęła Stephie ubierając buty.
Szliśmy przez park nic nie mówiąc. Tak było często, ale już się przyzwyczaiłem. Zawsze gadamy o sprawach mało ważnych takich jak pogoda, czy jak było u jej przyjaciółek. Chciałbym zrobić coś nowego, innego,ale nie wiem co i nie mam z kim. Stephie nie zawsze podobają się moje pomysły.
-Stephie! Jorge! - zagle usłyszałem nasze imiona. Odwróciłem się. TINI?! Co ona tu robi?
-Cz...cześć - powiedziała zdyszana - przepraszam, że wam przeszkadzam w spacerze...
-Tak przeszkadzasz nam, właśnie rozmawialiśmy - odpowiedziała Stephie. Widać było, że nie lubi Tini.
-Domyślam się, ale chciałam przeprosić za wczoraj. Zapewne już o tym rozmawialiście, ale ja naprawdę przepraszam,nie chciałam żeby tak wyszło.
Co ona wyrabia?! Jak może to mówi przy Stephie?! Przecież zaraz sie wszystko wyda! Musze ją powstrzymać.
-Ależ nie ma za co Tini, to tylko zwykłe podwiezienie do domu,nic wielkiego.
W tym momencie zacząłem pokazywać Tini, żeby nie mówiła nic więcej. Chyba zrozumiała o co mi chodzi.
-Aaaa....ale i tak dziękuje Jorge.
- O czym ona mówi? - spytała poirytowana Stephie.
-Spokojnie, ja tylko podwiozłem Tini do domu. Była cała zapłakana. Ty nic nie wiesz? Tini i Peter nie są razem.
-Oooj....współczuje ci Tini naprawdę. Ale to nie nasza sprawa Jorge, chodźmy do domu. 
Zaczęła mnie ciągnąć w stronę domu.
-To cześć Tini! - krzyknąłem i pokazałem jej żeby zadzwoniła.
 
Tini
Dlaczego on nie pozwolił mi dokończyć? Czy on nie powiedział nic Stephie? Ona nic nie wie co się działo wczoraj? Dlaczego nic nie powiedział? Bał się? 
Te pytania męczyły mnie przez cała drogę do domu. Gdy weszłam do mieszkania, rodzice już byli. Siedzieli na kanapie przed telewizorem.
-Ooo Tini! Wiemy co się stało! Tak nam przykro...- przytuliła mnie mama.
- Nie jest tak źle, ale nie chce o tym mówić.
- Oczywiście,nie będziemy cię męczyć. 
-Dziękuje, to ja ide na górę. - powiedziałam i skierowałam się do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam oglądać mój ulubiony serial. Siedziałam tak i oglądałam aż do wieczora. Nie miałam co robić a byłam do tyłu z odcinkami. Naprawdę lubię tak siedzieć i nic nie robić. To moje ulubione zajęcie! Nagle przypomniałam sobie, że mam zadzwonić do Jorge. Spojrzałam na telefon, była 20:05,chyba nie jest za późno żeby zadzwonić. A może on jest ze swoją dziewczyną i będę im przeszkadzać?  A może on nie chce ze mną gadać? Tinka! Ogarnij się!  Przecież pokazał ci żebyś zadzwoniła! Wybrałam numer Jorge i....kliknęłam. Dzwonie! I co teraz? Co mam powiedzieć? 

Stephie
Właśnie sprzątałam po kolacji gdy usłyszałam dźwięk telefonu. Poszłam do salonu i szukałam miejsca skąd dzwoni. Na stole nic nie było, więc poszukałam na kanapie. Jest! To telefon Jorge. Dzwoniła .... TINKA?! Po co do niego dzwoni? Cz....czy o czymś nie wiem? Oderać czy nie? Jorge jest w łaziencie i szybko nie wyjdzie więc....kliknęłam "odbierz". 
-Halo? - powiedziałam do telefonu.




----------------------------
Wiem, masakryczny rozdział, ale nie miałam weny :(
Mam nadzieje, że i tak czy siak wam się podobał :3

Komentujesz = Motywujesz! <3 

piątek, 3 kwietnia 2015

Rodział 3

Tini
Weszłam do domu. Nikogo nie było. Rodzice ustalali coś jeszcze na planie, a Fran poszedł na impreze. Postanowiłam, że wezme prysznic, zrobie sobie kakao,wezme coś do jedzenia, włącze film i tak będę siedzieć. Nie mogłam przestać myśleć o Jorge i Peterze. Jak Peter mógł mi to zrobić? Przecież się kochaliśmy. Wiem, że ostatnio nie było dobrze między nami, ale to nie powód, żeby mnie zdradzać. Nie chce z nim rozmawiać. Nie chce z nikim rozmawiać. Właśnie szłam do kuchni gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. To dzwoniła mama.
- Tak?  - odebrałam.
- Cześć Tinita, nie wrócimy dzisiaj na noc, jest impreza pożegnalna na planie. Fran też nie wróci, zostaje u kolegi. Masz wolny dom. Baw się dobrze!
Rozłączyła się. Taa...na pewno będę się dobrze bawić. Z jedzeniem i chusteczkami. Szybko zrobiłam kakao, wzięłam coś słodkiego i włączyłam film. Znowu usłyszałam telefon. Tym razem to był Peter. Nie chciałam z nim gadać, więc nie odebrałam. Po paru minutach znowu usłyszałam dźwięk. I znowi i znowu. Nie dawał mi spokoju. W końcu odebrałam.
-Tini gdzie ty jesteś? Czekam i czekam.
- Nie odzywaj się do mnie ty debilu! Widziałam cię! Jak sie całowałeś z jakąś lasią!
- Co?! Ale jak to....nie...Tini...ni...
-NIE! Nie mów nic do mnie! Nie chce cię znać!
Rozłączyłam się. Nie chciałam z nim gadać. Miałam dość. Położyłam się na kanapie. Próbowałam zasnąć. Nie dałam rady. Za dużo myśli, za dużo wątpliwości. Nie wiedziałam już co mam robić. Nagle usłyszałam dźwięk facebooka. Otworzyłam laptopa. Jorge?!

Jorge
Wróciłem do domu. Bałagan nie z tej ziemi. Trochę ogarnąłem i zrobiłem sobie jedzenie. Posprzątałem i włączyłem telewizor. Zaraz miał zacząć się mecz. Nagle dostałem sms. To Stephie. Napisała, że nie wróci dzisiaj bo zostaje u przyjaciółek. Super, mam cały wieczór wolny i mogę oglądnąć mecz. Wolność! Ah....
Właśnie zaczął się męcz. Nie minęło 5 minut jak zacząłem myśleć o czymś innym. Tak, o Tini. Nie mogłem tak tego zostawić. Zależy jej na Peterze, a on ją zdradził. Dupek z niego. Musze sie dowiedzieć co u niej. Napisze na fb.

"Jorge: Cześć Tini, jak tam? Lepiej?"

Wysłałem wiadomość. Na odpowiedź nie czekałem długo.

*Rozmowa*

Tini: Cześć....nie, coraz gorzej. Ale nie będę cię tym zanudzać.
J: Już ci mówiłem,że nie zanudzasz. Rozmawiałaś z nim?
T: Tak.
J: I jak? Wyjaśniliście sobie wszystko?
T: Nie, nie chce z nim rozmawiać. Nie chce tego dupka widzieć. Nie jesteśmy już parą.
J: Mówiłaś o tym rodzicom?
T: Nie. Jestem sama w domu. Rodzice na imprezie, a brat u kolegi. Nie mam sie do kogo przytulić,  z kim pogadać. Wypłakałam już trzy paczki chusteczek i została mi jedna. Zjadłam lody i dwie paczki chipsów. Wypiłam kakao, kilka soków i już nie wiem co robić. Jestem w rozsypce.

Zatkało mnie po tym co przeczytałem. Nie mogłem tak siedzieć bezczynnie. Ona tam płacze, a ja siedze i oglądam mecz. Musze coś zrobić.

Tini: Oh....przepraszam,  nie wiem czemu to napisałam. Wybacz, to tylko natłok myśli.
Jorge: Zaraz u ciebie będę.
Tini: CO?!
Jorge: Zaraz będę.

Wyłączyłem fb. Nie zostawie jej. Nie mogę.

Tini
Co?! Ale dlaczego? Czemu on tu jedzie? Zatkało mnie. Przecież ja sie muszę ogarnąć! Rozejrzałam się dookoła. Nie...tego nie da się ogarnąć w kilka minut...to robota na godzine. Może chociaż swój wygląd poprawie. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy zobaczyłam się w lustrze, aż sie przeraziłam. Przecież ja wyglądam jak potwór! Jak godzilla! Albo tyranozałr! Wzięłam szybko szotkę i rozczesałam włosy. Troche lepiej. Twarz jeszcze gorsza. Oczy czerwone, opuchnięte, nos czerwony i cała się świece. Może się pomaluje? Nie, nie ma sensu. I tak już lepiej wyglądać nie będę. Wróciłam do pokoju. Wzięłam wszystkie chusteczki i wyrzuciłam je. Zrobiłam dwie herbaty i postawiłam je na stole. Gdy weszłam pod kołdre ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam. Do środka wszedł Jorge. W prawej ręcę miał chusteczki,a w lewej czekolade.
- Hahahaha co to jest? - spytałam gdy go zobaczyłam.
- Twoje zaopatrzenie. Proszę oto chusteczki - podał mi je - a tutaj czekolada.
- Ooo dziękuje. Tutaj masz herbate. Dlaczego przyjechałeś do mnie?
Jorge usiadł obok mnie i popatrzył mi w oczy.
- Nie mogłem cię zostawić. Nie pozwole żebyś sama siedziała tutaj i cały czas płakała - w tym momencie otarł mi łze z policzka. To było słodkie.
- A Stephie? Przecież ona...
- Ona jest u przyjaciółek, nie przejmuj się nią. A teraz proszę, to dla ciebie! - zza pleców wyciągnął małego, słodkiego misia.
- Oooojeju! Jaki słodki! Dziękuje! - rzuciłam mu się na szyje. Jorge ma takie cudowne perfumy. Mogłabym tak zostać na zawsze. Odsunęłam się. Popatrzyliśmy sobie w oczy.
- Naprawdę dziękuje, naprawdę.
- Nie masz za co. A teraz proszę mi nie smutać! Włącze film i będziemy oglądać.
- Bardzo oryginalny pomysł - zaśmiałam się.
- Nie pasuje ci coś? - podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać.
- AAAA! Hhahahaha! JORGE! NIE! Hahahaahahaha - zaczęłam się śmiać na cały dom. Turlałam się po całej kanapie aż w końcu spadłam na podłoge. Ale to Jorge nie przeszkadzało, dalej mnie łaskotał.
- Nie! Prosze! Hahaaha! P...pr...przestań!
- A będziesz oglądać film ? Nie będziesz narzekać?
- N...nie będę na..narzekać - wydusiłam z siebie.
- Dobrze, a więc idę włączyć film.
Jorge poszedł do telewizora a ja usiadłam na kanapie. Napiłam się herbaty, a Jorge usiadł obok. Po kilku minutach filmu opierałam się głową o ramię Jorge. Było mi tak wygodnie. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Położyłam głowe na jego kolanach.
-Mogę tak leżeć? - spytałam.
- Oczywiście - uśmiechnął się tak cudownie, że zaparło mi dech w piersiach. Nagle pocałował mnie w czubek głowy. To było takie kochane. Nikt mi tak jeszcze nie zrobił. Z Peterem nigdy tak nie leżełam. Nigdy. Zawsze tylko szliśmy na kolacje i tyle. Takie monotonne to. Nagle poczułam,że ktoś mnie głaszcze po głowie. To oczywiście Jorge. Czułam się tak cudownie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.