Jorge
Podszedłem do Stephie. Ewidentnie była wkurzona.
-Steph....
-Nic do mnie nie mów! Widziałam wszystko i wiesz co? Jesteś zwykłą świnią! Nie masz szacunku! Jak mogłeś! - zaczęła krzyczeć.
-Spokojnie! Spokojnie! - złapałem ją za ręcę - To był przyjacielski buziak. Sama tak robisz czasami z Facu nie? No właśnie. Więc spokojnie.
- Ale to był na prawde przyjacielski buziak? Nic..
-Nic, nic. No chodź już.
Objąłem Stephie w pasie. Naprawdę ją kocham, ale zaczynają mnie męczyć te kłótnie. Ona codziennie sprawdza czy Tini dodała coś nowego i czy ja to widziałem, lajknąłem lub skomentowałem. Normalnie jakaś obsesja. A jej sie nie da wytłumaczyć, że nic nie czuje do Tini...chyba.
Tini
Jorge dał mi buziaka na pożegnanie. Aaaa! Dobra dziewczyno uspokoj sie! Jorge ma dziewczyne. Właśnie...
W tym momencie Jorge i Stephie obejmując się idą w strone backstage. Myślałam, że są pokłóceni. Jednak się myliłam. Ehh no cóż trzeba o nim zapomnieć. Skierowałam sie w strone przebieralni. Było tam mnóstwo osób, nic dziwnego trzeba było wszystko posprzątać. Wzięłam swoje ciuchy i poszłam się przebrać. Sukienke, w której śpiewałam schowałam do pokrowca i odwiesiłam na miejsce. To już koniec serialu. Teraz koncerty w całej Europie i Ameryce Łacińskiej. Ale zanim to , to mamy kilka dni wolnego! Oczywiście spędze je z rodziną, przyjaciółmi i Peterem. Nie mogę się doczekać!
-Tinita! - usłyszałam. Za mną stała Mechi. Moja przyjaciółka. - To co, jutro na basen?
-Niee, może pojutrze? Jutro chciałabym posiedzieć w domu i odpocząć.
- Jasne kochana! To do zobaczenia!
-Papa!
Wzięłam torebke i wyszłam z budynku. Na drzwiach wisiała kartka z datami prób do Violetta Live. Pierwsza próba miała się odbyć za tydzień. Tydzień wolności! Zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę parkingu. Tam miał czekać na mnie Peter. Tak,Peter , specjalnie przyjechał do mnie, żeby spędzić ze mną kilka dni, ale musi szybko wracać bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Nigdy nie mówi mi o swoich sprawach. Nie wiem czemu. Właśnie przeszłam przez pasy i szłam koło sklepu. Skręciłam w prawo gdy nagle zobaczyłam coś strasznego.
Jorge
Właśnie szedłem do auta. Stephie poszła z przyjaciółkami na zakupy, a ja postanowiłem wrócić do domu. Ogarne troche mieszkanie, bo nie jest w cudownym stanie, a potem oglądne mecz. Zamyślony nie zważałem gdzie ide. Nagle ktoś na mnie wpadł. Była to Tini, ale....cała we łzach. Popatrzyła na mnie i przytuliła się. Ja póściłem torby i objąłem ją. Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale w pewnym momencie Tini odsunęłam się ode mnie.
- Przepraszam, nie powinnam, masz dziewczyne, przepraszam. Zapomnij o tym.
Odwróciła się i zaczęła powoli odchodzić. Złapałem ją za rękę i odwróciłem. Popatrzyła na mnie pytająco.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?
- To to...to nie ważne. Nie będę ci zawracać głowy moimi kłopotami.
- Płaczesz, więc jest ważne. Chodź zawioze cię do domu.
Wziąłem torby i pokazałem Tini w którą stronę ma iść. Szła ze spuszczoną głową. Już nie płakała, była smutna. Otworzyłem auto, schowałem torby do bagażnika, otworzyłem Tini drzwi, a sam siadłem za kierownicą. Ruszyliśmy. Do jej domu, nie było daleko, może jakieś 15 minut drogi. Przez większość drogi nic nie mówiła. Postanowiłem spytać jeszcze raz.
- Eem...przepraszam, że znowu pytam, ale co się stało? Jeżeli mogę wiedzieć.
- Możesz,ale Stephie...
- Stephie nie musi o wszystkim wiedzieć. Co sie stalo?
- Widzialam jak Peter...c..caluje sie z inna dziewczyna - mowiac to zaczęła szlochać. Widać, że go kochała. Nie wiedziałem co powiedzieć...z jednej strony się cieszyłem (nie wiem czemu), ale z drugiej strony było mi smutno.
- Oh....przykro mi, naprawde. Nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Dziwie się, że cię to w ogóle zainteresowało.
- Jesteśmy przyjaciółmi to normalne. Już dojechaliśmy - zatrzymałem się pod jej domem.
- Dziękuje Jorge - Tini odwróciła się w moją stronę. Miała czerwone oczy od płaczu.
- Nie musisz dziękować, nie masz za co - uśmiechnąłem się do niej.
- Mam, mam. Wysłuchałeś mnie, podwiozłeś do domu, chociaż nie musiałeś. Naprawdę dziękuje - w tym momencie Tini odpięła pasy. Ja szybko wysiadłem i otworzyłem jej drzwi.
- Jeszcze raz dziękuje - wysiadła i skierowała się w stronę domu. Chwyciłem ją za rękę, a ona się odwróciła. Podszedłem troche bliżej niej.
- Proszę, nie płacz więcej. Nie lubię gdy jesteś smutna.
Przytuliłem ją. Odwzajemniła uścisk. Odsunąłem się trochę od niej i popatrzyłem w oczy.
- Obiecasz mi, że nie będziesz już płakać?
- Obiecuje. Postaram się. Muszę już iść. Do zobaczenia za tydzień.
Uśmiechnęła się i poszła w stronę domu. Widziałem jak zamykają się drzwi za nią. Zrobiło mi się trochę smutno. Tak jakby mi czegoś brakowało. Może mi się tylko wydawało? A może to dlatego, że nie ma obok mnie Tini? Nie, nie możliwe przecież to tylko moja przyjaciółka. Spojrzałem na zegarek. Jest już po 18:00. Musze jechać, bo zaraz wróci Stephie i znowu zrobi wywiad co robiłem, gdzie, z kim, dlaczego. Nienawidze tego. Wsiadłem do auta i pojechałem.
-----------------------------
Mam nadzieje, że się post spodobał :)
Czytasz = komentujesz